Nie będzie śledztwa z zawiadomienia Ruchu Palikota wobec polityków PiS za rzekome przestępstwo niepoinformowania organów ścigania o posiadanych przez nich dowodach, że do katastrofy smoleńskiej doszło w wyniku wybuchu - zdecydowała prokuratura.

Zgodnie z prawem nie popełnia takiego przestępstwa, kto miał "dostateczną podstawę do przypuszczenia", że organa ścigania wiedziały już o danym przestępstwie - poinformował we wtorek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Dariusz Ślepokura. Decyzja z 5 grudnia o odmowie wszczęcia śledztwa jest prawomocna.

W początkach listopada Ruch Palikota złożył zawiadomienie do Prokuratora Generalnego. Wiceszef RP Artur Dębski mówił, że zawiadomienie dotyczy wypowiedzi medialnych szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, rzecznika tej partii Adama Hofmana oraz kierującego parlamentarnym zespołem ds. zbadania katastrofy smoleńskiej Antoniego Macierewicza. "Według swych opinii panowie są w posiadaniu informacji, którymi nie dzielą się z prokuratorem prowadzącym śledztwo, a w myśl obowiązującego w Polsce prawa mają taki obowiązek" - powiedział Dębski.

RP powołał się m.in. na słowa Kaczyńskiego: "My mamy własne źródła informacji. Oczywiście, nie mają one charakteru bezpośredniego, muszą się opierać na opiniach innych, ale te opinie były całkowicie jednoznaczne. Nie chodziło o nic innego, tylko o materiały wybuchowe". Szef PiS wypowiedział je po oświadczeniu "Rzeczpospolitej", w którym dziennik dystansował się od swej publikacji o trotylu i nitroglicerynie na wraku Tu-154 w Smoleńsku.