"Mój brat miał poczucie, że jego obowiązkiem wobec Polski jest ponownie wygrać prezydenckie wyboru" - powiedział w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie" Jarosław Kaczyński. Zaznaczył też, że to nieprawda, iż Lech Kaczyński nie przepadał za polityką i był mu podporządkowany.

Jarosław Kaczyński podkreślił w wywiadzie dla "Gazety Polskiej Codziennie", że Lech Kaczyński był samodzielnym politykiem. Zaznaczył, że nie był od niego zależny. "To zupełna nieprawda i mam nadzieję, że uda się na trzecią rocznicę śmierci opublikować biografię polityczną mojego brata – wtedy teza ta zostanie ostatecznie zdezawuowana za pomocą dokumentów. W wielu wypadkach Leszek miał inne zdanie niż ja i w naszych wspólnych planach politycznych stawiał na swoim, choć były też sytuacje, kiedy to ja stawiałem na swoim" - powiedział prezes PiS.

I dodał, że "Leszek nie miał absolutnie zacięcia partyjnego, przez jakiś czas był szefem PiS u, ale został nim niechętnie. Był za to świetnym działaczem związkowym i to, że faktycznie był bardzo dobry w kierowaniu strukturami Solidarności, można przeczytać nawet w książce tak wrogich osób, jak Jarosław Kurski z "Gazety Wyborczej".

"Jak służby hulają w Polsce"

Kaczyński powiedział też, że dzięki pracy Lecha w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, a potem w NIK-u, bracia zdobyli "dużą wiedzę na temat systemu III RP". "Dzięki pracy Leszka w BBN nieprawdopodobnie dużo dowiedzieliśmy się o tym, jak służby hulają w Polsce, w polityce i gospodarce. Ułatwiała to pewna niejasność prawa. Sądzono bowiem niekiedy, że BBN jest instytucją nadrzędną wobec Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Urzędu Ochrony Państwa, że było takim superbiurem rządzącym wojskiem i bezpieką" - stwierdził Jarosław Kaczyński.

Lech prezydentem Warszawy

Prezes PiS w wywiadzie dla "gazety Polskiej Codziennie" opowiedział również o kulisach kandydatury na prezydenta Warszawy. "Ludwik Dorn wymyślił to wiosną 2002 r., a Leszek chętnie podchwycił. Zrobiliśmy badania, z których wynikało, że ma szanse wygrać z Andrzejem Olechowskim, i te wybory, jak wiecie, wygrał. Czas rządzenia Warszawą bardzo sobie cenił i później żartował: "Władzę to ja miałem w Warszawie, teraz mam tylko wpływy". Leszek miał w Warszawie swój oddany zespół i lubił tę pracę. Miasto, które zastał, było w stanie kompletnego rozkładu, panował jeden wielki bałagan. W skali Warszawy rządy Platformy doprowadziły wtedy do tego samego, co dziś mamy na skalę całej Polski" - stwierdził Jarosław Kaczyński.

Ataki na Lecha

Kaczyńskiego podkreślił, ze jego brat był "zaskoczony atakiem na jego osobę". "Zaskoczeniem był ogromny atak, z jakim Leszek spotykał się przez całą prezydenturę. Wiedział, że będzie krytykowany, ale nie spodziewał się, że będzie to atak ciągły i totalny. (...). Ale później wręcz się zaciął, żeby walczyć. Miał poczucie, że jego obowiązkiem wobec Polski jest wygrać. Nie miał według sondaży wielkich szans, jednak ostatnie notowania przed śmiercią były coraz lepsze" - mówił Kaczyński.