Została odegrana szopka, której głównym celem jest odwrócenie uwagi od podziału w PO w sprawie projektu Solidarnej Polski, dotyczącego zakazu aborcji - tak szef klubu SP Arkadiusz Mularczyk skomentował decyzję Donalda Tuska o pozostawieniu na stanowisku minister sportu Joanny Muchy.

"Można to skomentować w ten sposób, że została odegrana szopka, której głównym celem jest odwrócenie uwagi opinii publicznej, mediów od bardzo kłopotliwej dla Platformy ustawy, która PO podzieliła - ustawy o aborcji" - powiedział PAP Mularczyk.

Chodzi o projekt nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży - zgłoszony przez posłów Solidarnej Polski - który wprowadza zakaz przerywania ciąży w przypadkach, gdy występuje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

Posłowie przyjęli w środę wniosek o rozszerzenie porządku obrad o drugie czytanie tego projektu. Odrzucenie go zarekomendowały we wtorek sejmowe komisje. W środowym głosowaniu za wprowadzeniem projektu pod obrady opowiedziało się 268 posłów, przeciwko było 171, od głosu wstrzymało się 3.

Według Mularczyka, to sprawa o charakterze fundamentalnym, wielu parlamentarzystów w tej sprawie wyraża jasny pogląd, że "będzie za prawem do życia dla dzieci niepełnosprawnych, które obecnie mogą być zabijane na gruncie obecnych przepisów". "PO jest tutaj mocno podzielona. Mam nieodparte wrażenie, że ta szopka z minister Muchą ma na celu odwrócenie uwagi mediów od tej ważnej sprawy" - powiedział Mularczyk.

Ocenił jednocześnie, że premier dymisję Muchy powinien przyjąć, "bo dalsze trwanie pani minister na tym stanowisku jest ze szkodą i dla polskiego sportu i dla niej samej, bo ona po prostu się męczy na tym stanowisku".

Polityk SP odniósł się też do słów premiera, który powiedział, że nadzór resortu sportu nad NCS - które zarządza Stadionem Narodowym - nie jest wystarczający. Premier oczekuje od Muchy podjęcia do końca roku działań naprawczych w tej sprawie. Szef rządu zaznaczył, że przez program naprawczy rozumie także "konsekwencje personalne".

"Jest to dość zabawne i śmieszne, bo przecież każdy minister powinien wyznaczać pewne działania modernizacyjne, (...) natomiast jeśli po roku działania pani minister musi przeprowadzać działania naprawcze - naprawcze po kim? Po samej pani minister? Raczej to wszystko zmierza do znalezienia lepszego czasu na decyzję o odwołaniu minister Muchy" - stwierdził szef klubu SP.