Trudno się nie zgodzić z decyzją premiera Donalda Tuska, który nie odwołał minister sportu Joanny Muchy - uważa poseł PO Ireneusz Raś.

"Premier nie zdecydował się, że za dach na Stadionie Narodowym będzie usuwał konstytucyjnego ministra. Trudno się z tym nie zgodzić" - powiedział dziennikarzom w Sejmie Raś, który jest przewodniczącym sejmowej komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki.

W środę premier przedstawił wyniki kontroli w resorcie sportu i NCS, która odbyła się w związku z koniecznością przełożenia meczu Polska-Anglia z powodu zbyt mokrej murawy na Stadionie Narodowym. Tusk poinformował, że nie przyjął dymisji minister sportu. Ocenił jednak, że nadzór resortu sportu nad NCS - które zarządza Stadionem Narodowym - nie jest wystarczający. Premier oczekuje od Muchy podjęcia do końca roku działań naprawczych w tej sprawie.

Raś ocenił, że w związku z sytuacją na Stadionie Narodowym w zaplanowanym dniu meczu Polska-Anglia "cztery ośrodki wymieniały między sobą opinie i komuś zabrakło wyobraźni".

"Trudno palcem wskazać jednego winnego. Premier nie może zdymisjonować nikogo w Narodowym Centrum Sportu, ta kompetencja należy do minister sportu. Jak rozumiem, premier daje sygnał pani minister, że musi pewne kwestie od strony formalnej i personalnej załatwić sama" - dodał poseł PO.