- Dzisiaj największym wrogiem Kaczyńskiego jest kalendarz wyborczy - uważa europoseł Michał Kamiński. - Łatwiej będzie Kaczyńskiemu, jeśli ordynacja wyborcza do PE pozostanie bez zmian, bo wtedy więcej będzie znaczył aparat partyjny, a tu PiS jest silniejsze niż Solidarna Polska - mówi w rozmowie z "Polską The Times".

Jeżeli PO podejmie decyzję o liście krajowej do Parlamentu Europejskiego, to będzie to decyzja zabójcza dla PiS decyzja - uważa europoseł. - Wtedy wybory do PE będą skoncentrowane na jedynkach na listach wyborczych. Jedynką na liście Solidarnej Polski będzie Ziobro, a kto na liście PiS? - zastanawia się Kamiński. Karol Karski, pani Fotyga, pan Legutko, z całym szacunkiem - wyłączam z tego szacunku Karskiego - to nie są osoby, które mogą charyzmatycznie pociągnąć listę - wnioskuje. - W oczywisty sposób wybory do PE z listą krajową będą na prawicy faworyzowały Ziobrę - dodaje.

- W PiS nie ma dzisiaj nikogo, kto powiedziałby to, co uczciwy doradcy powinien prezesowi Kaczyńskiemu powiedzieć - że nie ma szans na powrót do władzy i że dla dobra swojej własnej formacji powinien odejść - ocenia Michał Kamiński.

Według europosła nikt w PiS od Brudzińskiego po Hofmana tego mu nie powie. - Każdy mu się podlizuje - dodaje Kamiński. Jednocześnie, jak twierdzi europoseł, w PiS panuje powszechne przekonanie, że w 2015 roku będzie nowe rozdanie w PiS "bo po 2014 r. jasne jest, że Jarosława Kaczyńskiego nie będzie" - tak miał powiedzieć jeden z członków partii w rozmowie z Kamińskim.

- Dzisiaj w kierownictwie PiS są ludzie, którzy wmawiają Jarosławowi Kaczyńskiemu, że są wobec niego lojalni, ale ci myślący zastanawiają się już tylko kogo prezes naznaczy na swojego następcę w 2015 r. Nie są zainteresowani jego sukcesem, nawet w niego nie wierzą, czekają tylko na klęskę prezesa - uważa Kamiński.

Według europosła Kaczyński nie chce oddać przywództwa. Uważa, że prezes nie przekaże pokojowo władzy, ale będzie krach, na przykład po dobrym wyniku Ziobry w wyborach prezydenckich czy wobec ruchawek w PiS. Zdaniem Kamińskiego przejęcie władzy w PiS odbędzie się w sposób gwałtowny. - To się skończy tak, jak się skończyło na Bliskim Wschodzie - nagłym upadkiem wodza - dodaje.