Spośród 16 ofiar śmiertelnych sobotniej katastrofy kolejowej zidentyfikowano 9; w szpitalach w niedzielę przebywało 51 spośród 57 osób rannych, sprzęt techniczny raczej nie miał wpływu na to, że doszło do katastrofy - poinformowali szefowie resortów spraw wewnętrznych, zdrowia i transportu.

Na niedzielnej wieczornej konferencji prasowej szef MSW Jacek Cichocki powiedział, że trzy spośród osób rannych w katastrofie są w stanie ciężkim. "Mamy nadzieję, że szybko wrócą do zdrowia, a ten tragiczny bilans pozostanie na poziomie 16 osób" - powiedział szef MSW.

Cichocki poinformował też, że do tej pory "zidentyfikowano w sposób ostateczny 9 ofiar katastrofy. Ich rodziny zostały o tym poinformowane". "W kolejnej, tej wstępnej fazie identyfikacji, czyli identyfikacji na podstawie dokumentów (...) jest kolejnych kilka osób, około pięciu" - dodał.

Minister transportu Sławomir Nowak poinformował, że potwierdzona jest identyfikacja jednego z maszynistów z dwuosobowej załogi maszynistów z PKP Intercity oraz o potwierdzona tożsamość jednego maszynisty z pociągu Interregio; natomiast wciąż oczekiwane jest potwierdzenie identyfikacji drugiego maszynisty z PKP Intercity.

Szef resortu transportu przedstawiając pierwsze przypuszczenia dotyczące przyczyn katastrofy stwierdził, że "wszystko wskazuje na to, że sprzęt techniczny w tym wypadku nie miał wpływu na katastrofę".

"Pojawiło się dużo spekulacji na temat stanu technicznego lokomotywy, wszystko wskazuje na to, że sprzęt techniczny w tym wypadku nie miał wpływu na katastrofę. Lokomotywa EP-09, która kierowała składem PKP Intercity, jest z końca lat 90, natomiast przeszła gruntowaną modernizację w 2009 roku" - powiedział Nowak. Dodał, że doszło do zderzenia lokomotyw ważących 120 i 90 ton, które poruszały się z średnią prędkością 100 km/h. "Wszyscy państwo możecie sobie wyobrazić, jakie straszliwe skutki to przyniosło" - powiedział.

Minister podkreślił, że przyczyny katastrofy bada Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych i "wszyscy czekają na ten raport" oraz wyjaśnienie dlaczego pociąg relacji Warszawa - Kraków wjechał na tor, którym z naprzeciwka nadjeżdżał pociąg relacji Przemyśl - Warszawa. Zapowiedział, że w poniedziałek o godz. 11 zaplanowane ma kolejne spotkanie z przewodniczącym Komisji Tadeuszem Rysiem. "Omówimy postępy i ustalimy możliwy termin zakończenia prac" - podkreślił.

Nowak poinformował, że zwrócił się do szefa Urzędu Transportu Kolejowego o wszczęcie nadzwyczajnej kontroli przestrzegania procedur bezpieczeństwa ruchu kolejowego na posterunkach, jak i przebadanie jakości wyszkolenia maszynistów. Szef resortu transportu podkreślił też bohaterstwo dwóch konduktorów pociągu PKP Intercity, którzy nieśli pomoc pasażerom obu pociągów.

Minister transportu zapewnił, że rząd od pierwszych chwil stara się otaczać opieką poszkodowanych i ich rodziny. Poinformował, że w niedzielę odbył rozmowę z prezesem PZU, które jest ubezpieczycielem obu przewoźników - PKP Intercity i InterREGIO. Dodał, że PZU uruchomił infolinię i specjalny zespół, który ma sprawnie obsługiwać poszkodowanych. Nowak zaznaczył, że szczególna pomocą objęci zostaną poszkodowani kolejarze i ich rodziny.

W pierwszej fazie akcji ratunkowej do szpitali trafiło 60 pacjentów, jednak ich liczba zmniejszyła się w ciągu dnia

Z kolei oceniając akcję ratunkową, minister Cichocki mówił o szybkiej reakcji służb ratowniczych i ich niemal momentalnym przybyciu na miejsce katastrofy. Dodał, że informacja o zdarzeniu dotarła do straży pożarnej w Zawierciu już o godz. 20.58, a pierwsza jednostka straży pożarnej dotarła na miejsce zdarzenia o godz. 21.05. Szef MSW podkreślił, że do godz. 21.30 było tam już sześć jednostek ochotniczej straży pożarnej. "To ci strażacy zdecydowali o sprawności akcji ratowniczej" - zaznaczył.

Cichocki zapewnił, że wszystkie osoby zakleszczone w wagonach zostały oswobodzone w ciągu pierwszych kilkudziesięciu minut. Dodał, że nie ma informacji, żeby ktokolwiek zmarł w wyniku upływu krwi lub wychłodzenia. Zaznaczył jednak, że informacje te potwierdzi prokuratura.

Pytany o przebieg śledztwa ws. katastrofy Cichocki poinformował, że prokurator okręgowy z Częstochowy, w której jest prowadzone postępowanie, pojawiła się na miejscu katastrofy już po trzech godzinach, a "o 1.00 w nocy była już po wstępnych oględzinach". Minister zapewnił też, że wszystkie rzeczy odzyskane z pociągów są przewożone do komendy policji w Szczekocinach i tam wkrótce rozpocznie się ich wydawanie.

Z kolei minister zdrowia Bartosz Arłukowicz podkreślił, że na miejscu zdarzenia pojawiło się łącznie 49 zespołów ratowniczych i 2 śmigłowce z Wrocławia i Warszawy. Jeden z pacjentów został przetransportowany do Krakowa.

Poinformował, że w pierwszej fazie akcji ratunkowej do szpitali trafiło 60 pacjentów, jednak ich liczba zmniejszyła się w ciągu dnia. Według informacji wojewody śląskiego, o godz. 17 w szpitalach przebywało 51 poszkodowanych, w tym obywatele Ukrainy, Mołdawii i Czech. Dodał, że troje rannych jest w stanie ciężkim, ośmioro - w stanie średnim, a 16 - w stanie stabilnym.

Arłukowicz zaznaczył, że obecnie w szpitalach przebywają pacjenci głównie z urazami, złamaniami i obrażeniami wewnętrznymi. Zapewnił, że objęci są pomocą psychologiczną. Dodał, że - jak wynika z doświadczeń lekarzy - w miarę poprawiania się stanu fizycznego będą potrzebowali wzmożonej pomocy psychologicznej

Doszło do "największej katastrofy kolejowej w wolnej Polsce po 1989 roku

Szef resortu zdrowia zapewnił, że w ani jednym przypadku nie doszło do sytuacji, w której nie wykonano jakiegokolwiek potrzebnego badania. "Każdy rodzaj pomocy dotarł do poszkodowanych" - oświadczył. Dodał, że nie zabrakło też preparatów krwi.

Arłukowicz podsumowując akcję ratunkową pogratulował i podziękował członkom zespołów, które udzielały pomocy poszkodowanym na miejscu katastrofy i w szpitalach. Ocenił ich działanie jako wyjątkowo skuteczne i sprawne. Zwrócił uwagę na umiejętne kierowanie poszkodowanych do różnych szpitali, co usprawniło udzielanie pomocy i szybki dojazd zespołów ratowniczych. Podkreślił też bardzo dobrą i umiejętną współpracę między szpitalami.

Minister Nowak - zaznaczając, że doszło do "największej katastrofy kolejowej w wolnej Polsce po 1989 roku" - zaapelował do wszelkich środowisk komentujących wypadek o "powstrzymanie się od dywagacji, szukania winnych i rozdzielania win". "Poczekamy na raport niezależnej komisji, która zbada przyczyny katastrofy i zakończenie prac prokuratury. Nie warto na ludzkiej tragedii szukać kapitału politycznego" - podkreślił szef resortu transportu.

Do czołowego zderzenia dwóch pociągów, w których jechało ok. 400 pasażerów, doszło w sobotę przed godz. 21. Na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa zderzyły się pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wsch. i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka poruszał się pociąg Przemyśl-Warszawa.