Szef Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński wyraził w sobotę nadzieję, że ci, którzy chcieli iść za Kurskim, Cymańskim i Ziobrą, pójdą po rozum do głowy. "Wierzę w zdrowy rozsądek moich koleżanek i kolegów w tej kadencji i w tym parlamencie" - dodał.

"Dzisiaj zakończyliśmy ten festiwal, mam nadzieję, skutecznie, festiwal rozmowy o Prawie i Sprawiedliwości" - odpowiedział Brudziński w sobotę rano w RMF FM, pytany czy Arkadiusz Mularczyk, Beata Kempa, Andrzej Dera i Marzena Wróbel - wymieniani jako "ziobryści" - również staną przed rzecznikiem dyscypliny PiS.

"Jesteśmy gotowi (...) do przyjmowania krytycznych uwag, czy to z ust pani poseł Beaty Kempy czy pani poseł Marzeny Wróbel. Chcemy dyskutować, pod jednym wszakże warunkiem, że będzie to dyskusja wewnątrz partii, a nie na zewnątrz" - zastrzegł szef Komitetu Wykonawczego PiS.

Jak powiedział, wielu jego koleżanek i kolegów klubowych, którzy odeszli za europarlamentarzystami, "którzy nadal mają się świetnie i którzy nadal nad garncami pełnymi muli i szklańcami zacnego wina mogą snuć plany polityczne, (...) dziś w polityce nie ma".

"Sądzę, że pójdą po rozum do głowy, ci którzy dzisiaj chcieli iść za Jackiem Kurskim, Tadeuszem Cymańskim i Zbigniewem Ziobro" - powiedział.

W piątek Komitet Polityczny PiS wykluczył z partii Ziobrę, Kurskiego i Cymańskiego m.in. w związku z ich krytycznymi wypowiedziami na temat sytuacji w partii. Wcześniej rozmawiał z nimi rzecznik dyscypliny PiS Karol Karski, który rekomendował ich wykluczenie. Ziobro udał się na to spotkanie w towarzystwie Arkadiusza Mularczyka, Cymańskiemu towarzyszyła Marzena Wróbel, Kurski przybył w towarzystwie Andrzeja Dery.