MSZ potępia aresztowanie Andrzeja Poczobuta oraz przekazanie Domu Polskiego w Baranowiczach, proreżimowemu Związkowi Polaków. "Wzywamy władze Białorusi do zaprzestania tego typu szykan" - głosi komunikat resortu przekazany w poniedziałek PAP.

Poczobut został aresztowany na dwa miesiące. Prócz oskarżenia o znieważenie jest podejrzany we wszczętej przez prokuraturę obwodową w Grodnie sprawie o zniesławienie prezydenta, za co grozi do czterech lat pozbawienia wolności. Powodem są jego artykuły w "GW", opozycyjnym portalu Biełorusskij Partizan i na prywatnym blogu, krytyczne wobec Alaksandra Łukaszenki.

"MSZ wyraża poważne zaniepokojenie kolejnymi szykanami, jakich dopuszczają się władze w Mińsku, aresztując Andrzeja Poczobuta, prezesa Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi" - czytamy w oświadczeniu, podpisanym przez rzecznika MSZ Marcina Bosackiego.

Wyrażono w nim też poważne zaniepokojenie podporządkowaniem przez władze w Mińsku Domu Polskiego w Baranowiczach, proreżimowemu Związkowi Polaków.

"Potępiamy tego typu działania i wzywamy władze Białorusi do ich zaprzestania" - podkreślono w oświadczeniu.

"W ślad za niedawną wypowiedzią Aleksandra Łukaszenki, który stwierdził, iż zależy mu na dobrych stosunkach z Polską mieliśmy nadzieję, że z Mińska przestaną nadchodzić złe wiadomości" - napisano. Jak zaznaczono, "stało się inaczej". "Mamy do czynienia z kontynuowaniem represji" - oceniono.

W obronie Poczobuta wystąpiła też poniedziałek białoruska organizacja obrony praw człowieka "Wiasna"

W oświadczeniu MSZ przywołano niedzielne oświadczenie wysokiej przedstawiciel UE Catherine Ashton. Szefowa unijnej dyplomacji wyraziła w nim zaniepokojenie aresztowaniem Poczobuta. Wezwała też władze w Mińsku do natychmiastowego zaprzestania prześladowań niezależnych dziennikarzy.

"Wysoka przedstawiciel Unii ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa jest głęboko zaniepokojona wiadomością o zatrzymaniu Andrzeja Poczobuta, korespondenta polskiej Gazety Wyborczej, podczas podróży do przedstawicielstwa UE na Białorusi w Mińsku. Jest to kolejny przykład łamania praw człowieka przez władze na Białorusi od czasu wyborów prezydenckich 19 grudnia 2010 roku" - mówił m.in. w niedzielę, w imieniu Ashton, jej rzecznik Michael Mann.

W obronie Poczobuta wystąpiła też poniedziałek białoruska organizacja obrony praw człowieka "Wiasna". W komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej "Wiasna" pisze, że postawienie Poczobutowi zarzutów o znieważenie prezydenta to "próba silnego nacisku na niezależnego dziennikarza i działacza społecznego" i "prześladowanie polityczne". Organizacja przypomina, że za znieważenie głowy państwa grożą kary: grzywny lub dwóch lat prac poprawczych albo też dwóch lat ograniczenia lub pozbawienia wolności.

Wskazuje ponadto, że sprawę przeciwko korespondentowi "GW" wszczęto w chwili, gdy pogorszyły się stosunki między oficjalnym Mińskiem i Warszawą. "W ten sposób, Andrzej Poczobut stał się zakładnikiem nieprzemyślanej polityki zagranicznej władz białoruskich" - uważa "Wiasna".

Natomiast białoruska prasa opozycyjna, komentując aresztowanie Poczobuta, ocenia, że powodem nie są jego teksty, lecz niepokorna postawa i działalność w nieuznawanym przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB).

"Sprawę karną przeciwko Andrzejowi i zamknięcie go w areszcie śledczym uważam za drobną zemstę ze strony KGB" - pisze były kandydat na prezydenta Aleś Michalewicz w poniedziałek, w niezależnej gazecie internetowej "Biełorusskije Nowosti".

"Otrzymując raz po raz odmowę akredytacji (w MSZ Białorusi) jako korespondent (Poczobut) nadal pisał dla Gazety Wyborczej, pokazując systemowi, że nie ma wpływu na wolnych ludzi" - dodaje Michalewicz. Zauważa, że "będąc polskim patriotą" Poczobut "prowadzi blog w języku białoruskim i robi wiele po to, by polski i białoruski ruch narodowy rozumiały się wzajemnie".

Poczobut już trzykrotnie był sądzony za udział w demonstracji opozycji 19 grudnia w Mińsku

Z kolei opozycyjna "Nasza Niwa", w komentarzu zamieszczonym w niedzielę wieczorem na stronie internetowej, pisze: "Andrzej Poczobut poszedł +na całość+. Uważa, że obywatel Białorusi ma prawo pracować jako dziennikarz - i pracuje. Odmawia odpowiedzi na pytania śledczych, uważając to za swoje prawo, bo wie, jak na Białorusi +ustawia się+ sprawy. Uważa, że w takim systemie jak nasz (...) mamy obowiązek opowiadać o przesłuchaniach, bo możemy uratować innych. Odmawia podpisywania zobowiązania do nierozgłaszania tajemnicy śledztwa i całe jego przesłuchanie w KGB staje się informacją publiczną".

Andrzej Poczobut, korespondent "Gazety Wyborczej" i działacz nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi, został zatrzymany w środę. Postawiono mu zarzuty znieważenia prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Według adwokata Poczobuta, zostanie on w areszcie prawdopodobnie przez dwa miesiące.

O tym, że jest podejrzany o znieważenie prezydenta, prokuratura obwodowa w Grodnie poinformowała Poczobuta pod koniec marca. Funkcjonariusze KGB nałożyli areszt na część majątku dziennikarza, jako zabezpieczenie ewentualnej kary materialnej. Sprawa dotyczy ośmiu artykułów w "Gazecie Wyborczej", jednego na opozycyjnym portalu internetowym Biełorusskij Partizan i jednego na prywatnym blogu dziennikarza. Są to publikacje z lat 2010-11, w tym komentarze po wyborach prezydenckich na Białorusi 19 grudnia 2010 r.

Poczobut już trzykrotnie był sądzony za udział w demonstracji opozycji 19 grudnia w Mińsku. Najpierw sąd nie wydał wyroku, potem orzekł grzywnę, a po apelacji prokuratury - karę 15 dni aresztu. Poczobut argumentował, że na demonstracji był, jako dziennikarz "GW". Po odbyciu kary wyszedł z aresztu 25 lutego.