Sąd w Mińsku odrzucił we wtorek apelacje Alaksandra Atroszczankaua, Dźmitryja Nowika i Alaksandra Małczanaua, skazanych na 3 do 4 lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie w związku z demonstracją opozycji w Mińsku 19 grudnia, po wyborach prezydenckich.

Tego samego dnia białoruskie MSW oznajmiło, że zakończyło wstępne śledztwo w sprawie karnej o masowe zamieszki, wszczętej w noc po demonstracji.

Właśnie w ramach tej sprawy toczą się procesy uczestników demonstracji i stawiane są zarzuty, które objęły dotąd ponad 40 osób. Białoruskie MSW oznajmiło we wtorek, że w trakcie śledztwa "otrzymano wyczerpujące dowody dotyczące próby zmiany ustroju konstytucyjnego Republiki Białoruś we wcześniejszej zmowie z przedstawicielami obcych państw i organizacji, które w istocie stawiały sobie za cel końcowy urzeczywistnienie przewrotu państwowego".

Atroszczankau, były rzecznik prasowy opozycyjnego kandydata na prezydenta Andreja Sannikaua, Nowik oraz Małczanau zostali skazani 2 marca. Sąd uznał ich winnymi udziału w masowych zamieszkach i wydał wyroki odpowiednio: czterech lat, trzech i pół roku oraz trzech lat kolonii karnej. Odrzucenie apelacji oznacza, że wyrok pozostaje w mocy. Krewni Atroszczankaua zapowiedzieli, że będą zaskarżać go w Sądzie Najwyższym.

Wcześniej inny sąd odrzucił apelację Wasila Parfiankoua, pierwszego skazanego w ramach sprawy o masowe zamieszki, który otrzymał cztery lata kolonii karnej o zaostrzonym reżimie.

Sądy, przed którymi stają uczestnicy demonstracji, podczas dotychczasowych procesów nie przychylają się do argumentów adwokatów, kwestionujących, by wydarzenia 19 grudnia w Mińsku miały charakter masowych zamieszek. Jednocześnie w ostatnich dniach dziesięciu innym, jeszcze nie osądzonym opozycjonistom zmieniono zarzuty. Nowe, łagodniejsze zarzuty mówią już nie o masowych zamieszkach, a o "działaniach poważnie naruszających porządek publiczny".

19 grudnia w Mińsku demonstranci kwestionowali oficjalne wyniki wyborów, według których niemal 80 proc. głosów zdobył ubiegający się o czwartą kadencję prezydencką Alaksandr Łukaszenka. Doszło przy tym to sprowokowanego według opozycji ataku grupy ludzi na drzwi budynku rządu.