Po rezygnacji Mubaraka z urzędu władza trafiłaby w ręce rządu tymczasowego, któremu przewodniczyłby obecny wiceprezydent Omar Suleiman z poparciem egipskiej armii - dodał nowojorski dziennik, powołując się na przedstawicieli rządu USA i egipskich dyplomatów.
Wg planu, które szczegóły przedstawia gazeta, Suleiman, popierany przez dowódcę egipskich sił zbrojnych Samiego Enana oraz ministra obrony Mohameda Tantawiego, przejąłby władzę i natychmiast rozpoczął proces reformy konstytucji.
W myśl propozycji w rządzie tymczasowym reprezentowani byliby przedstawiciele licznych grup opozycyjnych, w tym Bractwa Muzułmańskiego.
Jak podaje "NYT", wysocy rangą przedstawiciele USA powiedzieli, że omawiana strategia to jedna z kilku możliwości, nad którymi toczy się obecnie debata z osobami z otoczenia Mubaraka, z pominięciem jego samego. Celem jest nakłonienie obecnego prezydenta do ustąpienia z urzędu - czego dotychczas odmawiał.
USA ostrzegają jednak, że wynik rozmów zależy od kilku czynników, m.in. od nastrojów panujących wśród ludzi protestujących w egipskich miastach, a także "dynamiki wewnątrz egipskiego rządu". Ponadto niektórzy amerykańscy przedstawiciele zauważają, że zarówno Suleiman, jak i wojsko nie zasygnalizowały dotąd, że odsuną się od Mubaraka - pisze agencja Kyodo.
Tymczasem tysiące ludzi znowu zbiera się na kairskim placu Tahrir
Tysiące ludzi zebrały się w piątek rano na placu Tahrir w Kairze. Przygotowują się do kolejnych protestów przeciwko rządzącemu w Egipcie od ponad 30 lat prezydentowi Hosniemu Mubarakowi zaplanowanych po piątkowych modlitwach.
Jak pisze agencja dpa noc na placu minęła w znacznej mierze spokojnie. Przy wejściach na plac wojsko kontroluje dokumenty. Na miejsce manifestacji niektórzy demonstrujący przynieśli żywność i lekarstwa.
W starciach pomiędzy antyrządowymi demonstrantami i zwolennikami prezydenta Mubaraka od środy zginęło 13 ludzi, a setki zostały ranne. Wielu rannych było opatrywanych w prowizorycznych punktach medycznych na placu Tahrir.