Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen zaapelował w piątek do prezydenta Egiptu Hosni Mubaraka, by zapewnił "pokojowe przejście do demokracji" w tym kraju. Wezwał strony konfliktu do zaprzestania przemocy.

"Jestem wstrząśnięty przemocą w Egipcie oraz innych miejscach w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie. Ubolewam, że zginęli ludzie, i stanowczo potępiam ataki na bezbronnych cywili, w tym na dziennikarzy" - powiedział Rasmussen dziennikarzom na marginesie Monachijskiej Konferencji o Bezpieczeństwie.

"Na dłuższą metę żadne społeczeństwo nie może zaniedbywać woli ludzi" - dodał. Jak podkreślił, należy pamiętać, że "demokracja to więcej niż rządy większości". "To także poszanowanie dla praw mniejszości, prawa człowieka i praworządność. Na tych zasadach opiera się nasz sojusz i mamy nadzieję, że te zasady będą też respektowane przez naszych partnerów" - mówił.

"NATO jako organizacja nie ingeruje w wewnętrzne sprawy Egiptu"

Rasmussen zaznaczył jednak, że NATO jako organizacja nie ingeruje w wewnętrzne sprawy Egiptu. "Mieszkańcy Egiptu muszą sami podjąć decyzję o przyszłości swojego kraju" - powiedział.

Według szefa NATO rewolty w Egipcie i innych miejscach w Afryce Północnej oraz na Bliskim Wschodzie nie należy uważać za zagrożenie dla sojuszu albo jego poszczególnych członków, jednak jego niepokój związany jest z "rozwojem sytuacji dotyczącej bezpieczeństwa tuż za naszymi drzwiami".

W wystąpieniu podczas rozpoczętej w piątek w Monachium konferencji na temat bezpieczeństwa Rasmussen ostrzegł przed zbyt głębokimi i nieskoordynowanymi cięciami w wydatkach na obronność w krajach europejskich. Pretekstem do tych cięć jest obecnie kryzys finansowy i gospodarczy w Europie oraz konieczność konsolidacji budżetów narodowych.

Według Rasmussena w ciągu minionych dwóch lat wydatki na obronność europejskich członków NATO skurczyły się o 45 miliardów dolarów; 10 lat temu na USA przypadało nieco mniej niż połowa całości wydatków obronnych całego sojuszu, a obecnie udział Amerykanów zbliża się do 75 proc.

"Ryzykujemy podziały w Europie"

"Ryzykujemy podziały w Europie. Kilka państw będzie gwarantami bezpieczeństwa kontynentu, podczas gdy inni będą pozostawać coraz bardziej w tyle" - ostrzegał. Zdaniem Rasmussena kolejne ryzyko to osłabienie Europy i jej wiarygodności na świecie oraz oddalenie się od USA, które mogą w przyszłości znaleźć innych partnerów w dziedzinie obronności.

"Jeśli obecne tendencje w Europie się utrzymają, przepaść między zdolnościami obronnymi po obu stronach Atlantyku będzie się powiększać" - powiedział szef NATO. "Słaba i podzielona Europa będzie stratą nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale dla całego świata" - dodał.

Zdaniem Rasmussena na obronność niekoniecznie należy przeznaczać więcej pieniędzy, ale muszą one być wydatkowane bardziej skutecznie. Państwa europejskie powinny w większym stopniu koordynować budowę swoich zdolności obronnych i wzajemnie się uzupełniać - uważa szef NATO.