"Nie mam takich ambicji, aspiracji, ani myśli" - powiedział Boni w czwartek w Radiu ZET. "Co pewien czas taka czy inna gazeta pisze, że pan minister Rostowski będzie wicepremierem, albo premierem, albo ja. Myślę, że to trochę taka zabawa" - dodał.

Jego zdaniem jest jeszcze za wcześnie, by rozmawiać na ten temat. "Myślę, że to nie jest czas teraz, aby o tym dyskutować. Kampania wyborcza prezydencka pewnie będzie zaczynała się w maju lub w czerwcu, jeszcze jest wiele spraw rządowych do zrealizowania przez premiera" - zaznaczył Boni.

Podkreślił, że premier musi mieć dobre relacje z parlamentem. "To jest kluczowe, jak wyglądają relacje premiera z parlamentem. Istotą działania premiera jest nie tylko łączenie funkcji administracyjnych i rządzenie, podejmowanie decyzji, ale także budowanie siły politycznej po to, żeby te decyzje mogły być wdrażane" - mówił Boni.

Bielecki pytany, czy jeśli będzie trzeba, stanie na czele rządu, odpowiada, że "jest dyżurnym kandydatem na różne stanowiska"

"Każdy może być taką siłą polityczną w określonych warunkach i okolicznościach, jak się zawiąże jakaś umowa z takimi sprawami związana. Ale nie sądzę, aby ktokolwiek z nas dzisiaj o takich sprawach myślał" - dodał.

W czwartek "Dziennik Gazeta Prawna" napisał, że jeżeli Donald Tusk wystartuje w przyszłorocznych wyborach prezydenckich i zostanie prezydentem, jego miejsce w kancelarii premiera zajmie Jacek Rostowski lub Michał Boni. Jak wynika z informacji gazety, PO planuje, by przez kilka miesięcy do kolejnych wyborów parlamentarnych rządził gabinet fachowców, stąd takie kandydatury.

Z kolei w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Jan Krzysztof Bielecki pytany, czy jeśli będzie trzeba, stanie na czele rządu, odpowiada, że "jest dyżurnym kandydatem na różne stanowiska".