Niemka powiedziała o tym w ramach odpowiedzi na pytania nadsyłane do niej przez obywateli. W tym konkretnym przypadku jeden z nich o imieniu Marco zapytał: "Jak długo jeszcze można tolerować brak poszanowania dla osób LGBT przez kraje UE, takie jak Polska i Węgry?".
"Każda osoba w Europie powinna móc być, tym kim chce, i kochać kogo chce we wszystkich krajach europejskich. Dyskryminacja na podstawie orientacji seksualnej nie może mieć miejsca w UE. Zawsze gdy jest to w mojej mocy, będę przeciwko niej działać, w tym przez zawieszanie dystrybucji funduszy i kierowanie spraw przeciwko rządom do sądu" - podkreśliła w nagraniu von der Leyen.
Powtórzyła, że będzie naciskać na wzajemne uznawanie związków rodzinnych w UE, bo - jak mówiła - "jeśli jesteś rodzicem w jednym kraju, jesteś rodzicem w każdym kraju". "Marco, możesz na mnie liczyć, jeśli chodzi o promocję unii równości. Pracujemy właśnie nad strategią równości LGBTQI. Zaprezentuję ją wkrótce" - zapowiedziała.
Sprawa praw osób o odmiennej orientacji seksualnej stała się głośna, gdy niektóre władze samorządowe w Polsce zaczęły przyjmować niewiążące prawnie uchwały o "strefach wolnych od ideologii LGBT". Kwestia była poruszana przez Parlament Europejski na wrześniowym posiedzeniu.
W poniedziałek do sprawy odniósł się też były wiceprezydent USA Joe Biden. "Wyrażę się jasno: prawa LGBTQ+ to prawa człowieka - a na +strefy wolne od LGBT+ nie ma miejsca w Unii Europejskiej ani nigdzie na świecie" - napisał na Twitterze. Ambasada RP w USA podkreślała, że Bidena opiera się na niedokładnych informacjach medialnych, ponieważ w Polsce nie istnieją żadne "strefy wolne od LGBT".
KE jeszcze w lipcu zdecydowała, że nie przyzna sześciu polskim gminom środków z unijnego programu "Partnerstwo miast". Unijna komisarz ds. równości Helena Dalli uzasadniała, że zaangażowane w nie były polskie władze lokalne, które przyjęły uchwały o "strefach wolnych od LGBTI" lub o "prawach rodzinnych".