Rosja konsekwentnie odmawia nam współpracy - powiedział w czwartek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, komentując stanowisko rosyjskiego MSZ dotyczące wniosku Prokuratury Krajowej o areszty dla kontrolerów lotów ze Smoleńska i mówiące o tym, że Rosja nie wydaje swoich obywateli.

Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa oznajmiła w czwartek, że podejmowane przez Polskę próby doprowadzenia do przekazania kontrolerów lotów ze Smoleńska są daremne, ponieważ zgodnie z konstytucją Rosji nie wydaje ona innym państwom swoich obywateli.

Zacharowa wezwała do "przerwania nagonki na rosyjskich kontrolerów". Dodała następnie: "Wszelkie próby Warszawy, by doprowadzić do ich wydania są daremne. Zgodnie z naszą konstytucją Rosja nie ma prawa wydawania swoich obywateli nikomu i w żadnych okolicznościach".

Rzeczniczka rosyjskiego MSZ oświadczyła, że w 2011 roku przyczyny katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. "zostały jednoznacznie określone w raporcie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego".

"Rosja konsekwentnie odmawia nam współpracy" - oświadczył Ziobro, pytany o to stanowisko. Przypomniał jedocześnie, że wcześniej były różne próby procesowego załatwienia tej sprawy podejmowane przez polskich prokuratorów.

"Liczne trudności, z którymi na co dzień prokuratorzy spotykali się ze strony Rosji, bądź też brak jakiejkolwiek reakcji na różne pisma i stanowiska procesowe, to codzienność pracy polskich prokuratorów" - mówił.

Jak jednak przypomniał, został też wydany list gończy i prokuratorzy będą korzystać z wszystkich narzędzi prawnych. "Jeżeli tutaj procedury zostaną finalnie zrealizowane, (...) to można spodziewać się, że jeśli taki obywatel państwa rosyjskiego przekroczy granicę i trafi do państwa, które respektuje zasady prawa międzynarodowego, to prokuratura znajdzie okazję, by takiemu podejrzanemu postawić zarzuty" - wskazał.

Rzecznik polskiej Prokuratury Krajowej Ewa Bialik poinformowała w środę wieczorem, że Zespół śledczy nr 1 w Prokuraturze Krajowej wystąpił do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotów z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie trzech kontrolerów pełniących w 2010 r. służbę na lotnisku Smoleńsk Północny (Siewiernyj). To pierwszy krok do wydania międzynarodowego listu gończego. Po ewentualnym wydaniu przez sąd postanowienia o tymczasowym aresztowaniu kontrolerów, śledczy będą mogli podjąć działania zmierzające do ich zatrzymania.

"Zarzuty, które postawiono kontrolerom, dotyczą umyślnego spowodowania katastrofy w ruchu powietrznym, skutkującego śmiercią wielu osób" -­ przekazała Bialik.

W ramach śledztwa prowadzonego przez Zespół Śledczy Nr 1 Prokuratury Krajowej kilkukrotnie dokonywał oględzin szczątków wraku, przechowywanych w rejonie lotniska Smoleńsk Północny. PK wystąpiła do Federacji Rosyjskiej z wnioskami o wykonanie czynności w ramach pomocy prawnej, m.in. o ogłoszenie zarzutów i przesłuchanie podejrzanych. Spośród kilkudziesięciu wniosków kierowanych przez polską prokuraturę, strona rosyjska nie zrealizowała kluczowych czynności procesowych.

W wyniku ponownej analizy materiału dowodowego prokuratorzy ustalili, że radiolokacyjny system lądowania, z którego korzystała obsługa wieży kontrolnej w Smoleńsku, był niesprawny. Na monitorach, przed którymi siedzieli kontrolerzy, zanikał punkt oznaczający pozycję samolotu. W efekcie większość informacji o położeniu samolotu, które kontrolerzy przekazywali pilotom, było nieprawdziwych. Mimo że kontrolerzy nie znali faktycznego położenia samolotu, wydawali pilotom komendy zezwalające na zniżanie i warunkowe podejście do lądowania.

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154, wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.