Nie chce mi się wierzyć, że pod listem do polityków PiS ws. ustawy o ochronie zwierząt podpisał się minister rolnictwa Krzysztof Ardanowski; dotąd uważałem go za poważnego polityka, a ten list jest pełen jakichś histerycznych stwierdzeń - powiedział europoseł PiS Adam Bielan.

Onet podał we wtorek, że minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski w liście do polityków PiS ostrzega przed poważnymi konsekwencjami politycznymi przyjęcia zmian w ustawie o ochronie zwierząt. Według portalu, Ardanowski napisał, że ustawa trwale zrazi do PiS elektorat wiejski.

Zdaniem Onetu, Ardanowski w liście przypomniał m.in., że to wieś przesądziła o zwycięstwie Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Minister miał w nim stwierdzić, że zdaniem rolników PiS zdradza wieś, przestaje być jej obrońcą, a deklaracje składane przez najważniejszych polityków przed wyborami były tylko hasłami propagandowymi i elementem walki o elektorat wiejski.

Straty wizerunkowe PiS będą trwałe i bardzo trudne do odwrócenia, niemożliwe do zrekompensowania jakimikolwiek środkami przed następnymi wyborami, a urazy historyczne, żal i rozczarowanie chłopów mogą w trwały sposób zmienić geografię polityczną polskiego społeczeństwa - miał ostrzec w liście Ardanowski.

Minister rolnictwa ocenia w liście również, że cała sprawa uderzy w wiarygodność prezydenta, premiera i jego samego, bo jako szef resortu był pewnego rodzaju żyrantem wsparcia PiS dla wsi.

"Nie chce mi się wierzyć, że pod tym listem rzeczywiście podpisał się Krzysztof Ardanowski. Dotąd uważałem go za poważnego polityka, ten list jest pełny jakichś histerycznych stwierdzeń" - odparł Bielan, który był we wtorek gościem Polsat News.

Jak podkreślił polityk Porozumienia, "minister rolnictwa ma prawo oczywiście bronić interesów określonych działów, branż rolniczych, natomiast powinien to robić na posiedzeniu Rady Ministrów, a nie poprzez przecieki do mediów".

Pytany, czy wystosowanie takiego listu, który jest otwartym wystąpieniem przeciw prezesowi PiS i premierowi, oznacza pożegnanie się ministra Ardanowskiego z rządem, stwierdził, że "w tej sprawie istniała różnica zdań miedzy ministrem Ardanowskim a prezesem Jarosławem Kaczyńskim czy panem premierem Mateuszem Morawieckim". "To nie jest tajemnica, że pan minister przedstawiał w tej sprawie inne zdanie. Natomiast wolałbym, żeby tego rodzaju dyskusje toczyły się na posiedzeniach Rady Ministrów, ewentualnie na posiedzeniach klubu parlamentarnego, a nie za pomocą przecieków medialnych szczególnie obfitujących w tego rodzaju histeryczne stwierdzenia" - powiedział europoseł PiS.

Bielan był też pytany, czy w obliczu krytyki polityków Solidarnej Polski i Porozumienia oraz wielu posłów PiS, pod adresem tego projektu ustawy, Zjednoczona Prawica nie powinna się z niego wycofać, bo być może jej uchwalenie będzie możliwe jedynie przy wsparciu Koalicji Obywatelskiej i Lewicy.

"Ta ustawa narusza potężne interesy potężnego, bardzo wpływowego, szczególnie w mediach lobby, bardzo bogatego, sponsorującego wielu dziennikarzy, wynajmującego wielu profesjonalnych agencji lobbingowych, więc spodziewaliśmy się, że ona wywoła również tego rodzaju polityczne kontrowersje. Tak było dwa lata temu przy poprzedniej próbie uregulowania dzielności tej branży i tak jest w tej chwili" - podkreślił Bielan.

Jak jednak dodał, "z wypowiedzi wielu polityków, posłów opozycji wynika, że ta ustawa może przejść przez Sejm przygniatającą większością głosów".

Na pytanie, czy Ardanowski też jest na usługach tego lobby, odparł, że nie chce wymieniać nazwisk. "W ramach Rady Ministrów dochodzi do rozmaitych sporów pomiędzy ministrami odpowiedzialnymi za poszczególne działy administracji publicznej. Ja tylko wolałbym, żeby minister rolnictwa, który nadal pozostaje w rządzie, nie podaje się do dymisji, nie komunikował się z ze swoim obozem politycznym poprzez wyciek do mediów tego rodzaju listu" - powiedział europoseł PiS.

"Więc powtarzam: dopóki pan minister Ardanowski nie potwierdzi, że jest autorem tych słów, a nie chce mi się wierzyć, że mogły napisać taki histeryczny list, wolałbym się do treści tego listu nie odnosić" - oświadczył Bielan.

Skierowany do I czytania w Sejmie projekt, podpisany przez 22 posłów PiS - w tym Jarosława Kaczyńskiego - przewiduje m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra, wzmocnienie społecznej kontroli warunków, w jakich zwierzęta są przetrzymywane, zakaz wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych, zakaz stałego trzymania zwierząt na uwięzi i określenie minimalnych wymiarów kojców oraz ograniczenie możliwości uboju rytualnego.