Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel uznał za plotki informacje, że opozycja chce zgłosić kandydaturę szefa Porozumienia Jarosława Gowina na marszałka Sejmu. Posłanka KO Izabela Leszczyna liczy, że nie będzie majowych wyborów i trzyma kciuki za posłów Porozumienia.

W sobotę portal wpolityce.pl podał, że według jego informacji wśród polityków krążą "ciekawe plotki dotyczące próby przeprowadzenia zmiany na stanowisku marszałka Sejmu". "Opozycja w poniedziałek chce zgłosić do laski marszałkowskiej kandydaturę Gowina" - podał portal powołując się na anonimowego polityka.

Politycy komentowali informacje na ten temat w niedzielę na antenie Polsat News.

Posłanka KO Izabela Leszczyna mówiła, że rozmowy prowadzone przez szefa PO Borysa Budkę i liderów innych ugrupowań parlamentarnych doprowadzą do tego, że "powstrzymamy szalony, niebezpieczny i okrutny dla Polaków pomysł przeprowadzenia wyborów bez podstawy prawnej". Dodała, że trzyma kciuki za polityków Porozumienia Jarosława Gowina, żeby "nie złamali się". "Bo partia dominująca w Zjednoczonej Prawicy, czyli PiS, robi wszystko, żeby te osoby, w których obudziło się sumienie i przyzwoitość, wśród posłów Porozumienia, żeby je spacyfikować, łącznie z szantażem, do czego PiS nas przyzwyczaił" - powiedziała Leszczyna.

Według lidera partii Razem Adriana Zandberga realistyczne jest takie głosowanie nad stanowiskiem Senatu ws. ustawy o wyborach korespondencyjnych, "żeby ten nierozsądny pomysł upadł". Poseł Lewicy stwierdził, że drogą do odsunięcia PiS od władzy są nowe wybory, do czego - jak zapewnił - Lewica jest gotowa. "Podejrzewam, że gdyby doszło do sytuacji, w której pan Jarosław Gowin, faktycznie rozstałby się z panem Zbigniewem Ziobro i z panem Jarosławem Kaczyńskim, to prawdopodobnie do nowych parlamentarnych by doszło" - mówił.

Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel ocenił, że informacje o rzekomej nerwowości w PiS po doniesieniach, że "wszystko teraz zależy od pana Gowina", są "wyssanymi z palca plotkami". "To raczej myślenie życzeniowe, być może rozpuszczane przez część opozycji, tę część, w której kandydatka (PO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska) jest poniżej progu wyborczego, gdyby to były wybory do Sejmu, jak pokazują ostatnie sondaże" - stwierdził. Według Fogla, jednym z celów jest przesunięcie wyborów, aby Kidawa-Błońska "mogła złapać oddech", albo "znalezienie wytrychu, który pozwoliłby kandydata zmienić".

Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski oświadczył, że Koalicja Polska-PSL-Kukiz15 nie da się "wplątać w dyskusję polityczną". "Wybory ponad wszystko, ponad zdrowie i życie, wybory ponad gospodarkę, to dzisiaj jest po stronie partii rządzącej i komitetu wyborczego kandydata, który biadoli, że nie może prowadzić kampanii wyborczej, tymczasem nie wychodzi z telewizji publicznej, na którą podpisał 2 mld zł, zamiast mieć możliwość przekazania tych środków na walkę z nowotworem" - powiedział.

Według Zgorzelskiego, posłowie Porozumienia są teraz przed "próbą przyzwoitości i charakteru" - czy "nie pójdą na lep obietnic" miejsc w zarządach i radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa, "w które od lat obrastają mandaryni z Prawa i Sprawiedliwości".

Minister w Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha podkreślił, że poza dyskusją polityczną powinny być takie priorytety, jak walka o zdrowie publiczne, o miejsca pracy i funkcjonowanie polskich przedsiębiorców w ramach wprowadzanych rozwiązań antykryzysowych. "Dzisiaj wybory są perspektywą stabilizacji sytuacji, także w kontekście politycznym i efektywnej walki z koronawirusem. Mamy konstytucyjny termin wyborów, który przewidziany jest na maj tego roku, i sytuacja, że mówimy o propozycji niekonstytucyjnej czy o instrumentalnych, wprowadzanych doraźnie stanów klęski żywiołowej przez ileś miesięcy, (...) to nie są rozwiązania, które byłyby korzystne dla polskich obywateli" - oświadczył prezydencki minister.

Według Muchy, po ewentualnym wprowadzeniu stanu nadzwyczajnego, mówilibyśmy o "permanentnym kryzysie politycznym, w którym część polityków opozycji liczyć będzie na to, że bardzo niekorzystne dzisiaj sondaże dla określonych kandydatek czy kandydatów na prezydenta, będą ulegać zmianie".

"Mówimy o sytuacji nieznanej też polskiej konstytucji odsuwania wyborów w czasie, bo żeby zmienić termin wyborów, musiałoby nastąpić albo porozumienie polegające na zmianie treści konstytucji, albo musielibyśmy mieć tego rodzaju zmianę, jako konsekwencję stanu nadzwyczajnego. Ale stan nadzwyczajny nie jest instrumentem przesuwania wyborów. Stan nadzwyczajny powinien być wprowadzany, kiedy zwykłe środki nie są wystarczające, a dzisiaj rząd działa skutecznie, jeżeli chodzi o walkę z koronawirusem" - mówił Mucha.

Poseł Konfederacji Artur Dziambor ironizował, że "jeżeli nie będzie komu podpisywać ustaw, które wypuszczało z Sejmu PIS, to akurat chwała Bogu". Przekonywał, że jeżeli chodzi o stan nadzwyczajny, to PiS "nagina prawo i patrzy na konstytucję wybiórczo". Dziambor opowiedział się za wprowadzeniem stan klęski żywiołowej i wyborami "na przykład w terminie sierpniowym". Poseł Konfederacji przyznał, że - jak mówił - "teraz nie wiemy co się wydarzy, gdyż nie wiadomo, jak w sprawie wyborów korespondencyjnych zagłosuje środowisko Gowina, który negocjuje z opozycją". Zwrócił uwagę, że "jeżeli będą trzy miesiące na przygotowanie do tych wyborów, to będzie można wprowadzić również możliwość głosowania przez internet".