1200 euro zapłaciła mieszkanka Rzymu za przejazd taksówką z Mediolanu do domu w Wiecznym Mieście. Włoskie media przytoczyły tę historię jako przykład desperacji tych, którzy sugerując się pogłoskami o całkowitym zamknięciu Lombardii, postanowili stamtąd uciec.

O sześciogodzinnym nocnym kursie w miniony weekend na trasie liczącej ok. 600 km opowiedział agencji Ansa mediolański taksówkarz o imieniu Melchiorre.

"Centrala zawiadomiła mnie, że jest kurs do Rzymu i zapytali mnie, czy nie mam nic przeciwko temu. Zgodziłem się bez zastanowienia, przecież to moja praca. Oczywiście przed odjazdem zapytałem młodą kobietę, czy wie, ile to będzie kosztować. Ona już została poinformowana i nie zniechęciła się" - podkreślił kierowca.

Przyznał, że w nocy z soboty na niedzielę, kiedy na wyjazd z Lombardii zdecydowało się wiele osób w obawie przed całkowitym zamknięciem regionu, co początkowo sugerowały media, jego pasażerka nie szukała nawet miejsca w pociągu. Od razu postanowiła wrócić taksówką do Rzymu.

Z Mediolanu wyjechali o godz. 22.30, we włoskiej stolicy byli przed godziną 5 rano. (PAP)