Odwołanie przez premiera Mateusza Morawieckiego wizyty na V4 w Izraelu to dobra decyzja - ocenił w poniedziałek Paweł Kukiz. Dodał jednak, szef MSZ Jacek Czaputowicz powinien oddać się do dyspozycji premiera w związku z przebiegiem szczytu bliskowschodniego w Warszawie.

W poniedziałek przed południem premier Mateusz Morawiecki poinformował o odwołaniu wizyty polskiej delegacji na szczyt V4 w Izraelu. Taka decyzja to efekt tego, że w niedzielę p.o. izraelskiego ministra spraw zagranicznych Israel Katz, odnosząc się do słów przypisanych przez media izraelskie szefowi izraelskiego rządu, stwierdził: "Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i - tak jak powiedział Icchak Szamir (b. premier Izraela – PAP), któremu Polacy zamordowali ojca, +Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki+. I nikt nie będzie nam mówił, jak mamy się wyrażać i jak pamiętać naszych poległych". Po tej wypowiedzi do polskiego MSZ została w poniedziałek wezwana ambasador Izraela w Polsce Anna Azari.

Paweł Kukiz podczas konferencji prasowej przyznał, że "odwołanie przez premiera wyjazdu do Izraela jest rzeczą dobrą". "Uważam, że pan (szef MSZ, Jacek - PAP) Czaputowicz powinien oddać się do dyspozycji premiera po tak skandalicznym przebiegu tego szczytu, który miał miejsce w Warszawie. Nie mam co do tego wątpliwości" - mówił.

"Czasami odnosiłem wrażenie, że to jest konferencja wojenna, a nie pokojowa i że głównym celem tej konferencji było zaostrzenie stosunków polsko-żydowskich. W wielkim skrócie - przyjechali goście, napluli na dywan, poszli, wyjechali" - ocenił Kukiz.

Zaznaczył, że Stany Zjednoczone nie przedstawiły żadnych konkretnych propozycji i żadnych konkretnych zobowiązań. "Przyjechali tutaj po to, część z nich, by obrazić naród polski, by znów poszła w świat opinia, że to Polska i Polacy mordowali Żydów podczas Holokaustu" - mówił.

Kukiz przywołał również słowa dziennikarki amerykańskiej telewizji MSNBC Andrei Mitchell, która podczas szczytu bliskowschodniej w Warszawie przeprowadziła wywiad z wiceprezydentem USA Mikiem Pence'em. W swojej relacji dziennikarka poinformowała, że w programie podróży Pence'a i jego żony jest m.in. wizyta w dawnym getcie warszawskim, gdzie w czasie powstania w 1943 roku Żydzi - jak powiedziała - "przez miesiąc walczyli przeciwko polskiemu i nazistowskiemu reżimowi".

Jak ocenił Kukiz, reakcja polskiego rządu wobec dziennikarki powinna być ostra. "Przede wszystkim pani Mitchell powinna być wydalona, uznana za persona non grata w Polsce" - mówił.

Z informacji PAP wynika, że z inicjatywy premiera Morawieckiego pozostali szefowie rządów Grupy Wyszehradzkiej (poza Polską, w skład V4 wchodzą Czechy, Słowacja i Węgry - PAP), w geście solidarności z Polską, odwołali szczyt w Jerozolimie. Politycy V4 będą w poniedziałek w Izraelu, ale odbędą się tylko rozmowy bilateralne z przedstawicielami tamtejszego rządu.

W poniedziałek i we wtorek w Jerozolimie miał odbyć się szczyt Grupy Wyszehradzkiej. Wcześniej swój udział w szczycie w Izraelu odwołał premier Morawiecki, miał za niego jechać szef MSZ Jacek Czaputowicz. W poniedziałek tuż przed południem Morawiecki poinformował, że w szczycie udziału nie weźmie polska delegacja. "Podjąłem taką decyzję, ponieważ te sformułowania, które padły z ust powołanego na ministra spraw zagranicznych pana (Izraela - PAP) Katza, są absolutnie niedopuszczalne. Są niedopuszczalne nie tylko w dyplomacji, ale dla mnie one są niedopuszczalne absolutnie w sferze publicznej" - powiedział premier.

W poniedziałek agencja CTK podała, że czeski premier Andrej Babisz poinformował, iż szczyt V4 w Izraelu nie odbędzie się. Zamiast tego - dodał szef rządu Czech - planowane są rozmowy dwustronne.