To kolejny atak na kobiety, kolejny atak na ofiary przemocy domowej - mówiła w środę posłanka PO Kinga Gajewska odnosząc się do projektu nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Z kolei posłanka Joanna Augustynowska oceniła, że zmiany w ustawie są "absolutnie skandaliczne".
Premier Mateusz Morawiecki zdecydował w środę, że projekt ustawy dotyczący przemocy domowej wróci do wnioskodawców w celu wyeliminowania wszystkich wątpliwych zapisów. Jak podkreślił, każdy akt przemocy domowej - ten "jednorazowy" i ten powtarzający się - musi być traktowany stanowczo i jednoznacznie.
Chodzi o projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie oraz niektórych innych ustaw, którego wnioskodawcą jest Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Projekt 31 grudnia 2018 r. został opublikowany na stronach Rządowego Centrum Legislacji. Proponowane zmiany zakładały m.in. zastąpienie definicji "członka rodziny" poprzez wprowadzenie "osoby doznającej przemocy domowej" oraz "sprawcy przemocy domowej". Z projektu wynikało, że sprawcą przemocy domowej nie jest osoba, która jednorazowo dopuściła się przemocy.
Posłanka PO Joanna Augustynowska podczas konferencji w Sejmie powiedziała, że w projekcie nowelizacji są „absolutnie skandaliczne zmiany, pokazujące kierunek tego rządu, traktowania polskich kobiet, polskich rodzin, pokazujące, że standardy, o które walczyliśmy, wcale się dla nich nie liczą”.
Odnosząc się do propozycji wykreślenia słowa ”jednorazowo” Augustynowska skierowała pytanie do minister RPiPS Elżbiety Rafalskiej, „czy ma odwagę powiedzieć, czy jednorazowy gwałt na własnym dziecku nie jest przemocą domową?”.
Augustynowska mówiła także, że bulwersuje ją proponowany zapis, zgodnie z którym Niebieska Karta „nie będzie już zakładana z urzędu”. „Oznacza to, że roztacza się parasol ochronny nad sprawcami przemocy domowej” - oceniła posłanka. Jej zdaniem wprowadzenie takiej zmiany oznaczałoby, że „ofiara będzie musiała wyrazić fizycznie zgodę na założenie Niebieskiej Karty, a tym samym zgodzić się, żeby jej oprawca miał o tym pełną świadomość”.
Z kolei w ocenie Kingi Gajewskiej proponowane zmiany to „kolejny atak na kobiety, kolejny atak na ofiary przemocy domowej”. „Wbrew temu, co mówi premier Morawiecki, ten projekt ustawy nie jest jakąś pomyłką. Został zaakceptowany przez ministerstwo, został wprowadzony do RCL-u, a tak naprawdę tylko i wyłącznie zatwierdzone projekty tam trafiają” - podkreśliła.
Gajewska mówiła, że PiS „staje murem za sprawcami przemocy domowej, nie broni absolutnie ofiar”.
Premier poinformował, że zadecydował, iż projekt wróci do wnioskodawców "w celu wyeliminowania wszystkich wątpliwych zapisów". "Przeciwdziałanie przemocy domowej jest priorytetem rządu Prawa i Sprawiedliwości, a polskie prawo musi być klarowne i bez cienia wątpliwości w pełni chronić ofiary" - napisał na Twitterze Mateusz Morawiecki. "Każdy akt przemocy domowej - ten +jednorazowy+ i ten powtarzający się - musi być traktowany stanowczo i jednoznacznie. Ofiary są często zastraszane, dlatego Niebieska Karta ma bronić praw osoby, której dotknęła krzywda. Ofiary przemocy muszą czuć, że państwo stoi po ich stronie" - dodał.
Po wpisie premiera, około południa, projekt został usunięty ze strony Rządowego Centrum Legislacji (RCL). Osobą odpowiedzialną za projekt była wiceszefowa MRPiPS Elżbieta Bojanowska.