Bułgarska prokuratura i śledczy, którzy badają poważny wypadek drogowy, w którym w sobotę na zachodzie kraju zginęło 17 osób, ujawnili skandaliczne fakty, z których każdy mógł stać się przyczyną tak znacznej liczby ofiar.
Władze miasta Swoge ok. 30 km na północ od Sofii, w którego okolicach doszło do zderzenia autokaru z autem osobowym, zgłosiły rządowej Agencji Infrastruktury Drogowej i ministerstwu rozwoju regionalnego aż 22 sygnały o złej jakości remontu przeprowadzonego w 2014 roku przez firmę Trejs.
Firma nie zareagowała i nie naprawiła wskazanych w odpowiednim protokole wad. Chodziło m.in. o jakość asfaltu, który okazał się zbyt śliski, oraz o jakość bariery ochronnej. W miejscu sobotniego wypadku w ostatnich latach często dochodziło do podobnych incydentów, co sygnalizowała również policja drogowa.
Prokuratura i śledczy dokonują dodatkowych oględzin w miejscu zdarzenia. Jednocześnie w Agencji Infrastruktury Drogowej, ministerstwie rozwoju regionalnego i w Agencji Administracji Drogowej trwają rewizje i konfiskowana jest dokumentacja dotycząca wyremontowanego przez Trejs odcinka drogi.
W wywiadzie telewizyjnym w poniedziałek minister rozwoju regionalnego Nikołaj Nankow wyjaśnił, że w sprawie wadliwego remontu państwo nie może zrobić nic poza zaskarżeniem jego wykonawcy do sądu.
W toku śledztwa wyszło też na jaw, że przewożący wycieczkowiczów autokar nie miał pasów bezpieczeństwa. Bułgarski Kodeks Drogowy nie przewiduje obowiązkowego ich użycia, a ministerstwa transportu i spraw wewnętrznych dopiero teraz poinformowały o zamiarze wniesienia do parlamentu odpowiednich zmian ustawodawczych w tym zakresie. Propozycje napotykają jednak opór przewoźników - około połowy jeżdżących w Bułgarii autokarów ma powyżej 15 lat i nie jest wyposażonych w pasy, zmiany w prawie uniemożliwią więc ich dalszą eksploatację.
Na razie zarzuty postawiono jedynie 60-letniemu kierowcy autokaru, który jest również właścicielem firmy przewozowej. Oskarżono go o przekroczenie prędkości o 13 km/godz. oraz brak dokumentów potwierdzających przegląd techniczny, który pojazd miał przejść na początku sierpnia. Kierowca znajduje się pod strażą w szpitalu.
Jednocześnie okazało się, że ofiar śmiertelnych wypadku jest 17, czyli o jedną więcej, niż podawano dotychczas, a z kilkunastu rannych osób cztery są w bardzo ciężkim stanie.
Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)