Na 25 czerwca warszawski sąd wyznaczył termin wyroku w procesie, który b. szef MSZ Radosław Sikorski wytoczył prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu za wypowiedzi przypisujące mu "zdradę dyplomatyczną" w związku z działaniami po katastrofie smoleńskiej.

W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie wysłuchał pełnomocników stron oraz R. Sikorskiego i zakończył ten - rozpoczęty w październiku zeszłego roku - proces cywilny.

"Stawką tej sprawy jest to, czy można bezkarnie używać kłamstwa w życiu publicznym, czy kłamstwo jest sposobem na sprawowanie władzy i wywieranie wpływu na opinię publiczną" - powiedział Sikorski w poniedziałek przed sądem.

Pełnomocnik J. Kaczyńskiego, mec. Bogusław Kosmus, w swej mowie przywoływał publiczne wypowiedzi Sikorskiego wobec przedstawicieli PiS - w tym wobec J. Kaczyńskiego - i zaznaczył, że "politycy o tak ostrej historii werbalnej powinni być ostatnimi, którzy idą do sądu i domagają się jakichś względów ochrony". Pozwany lider PiS nie był obecny w sądzie.

"Ja mam świadomość swego temperamentu i tego, że czasem używam mocnych sformułowań. Dlatego byłem gotowy zawrzeć ugodę" - odpowiedział Sikorski. Jak dodał strona pozwana nie zgodziła się jednak na polubowne zakończenie sprawy. W ocenie Sikorskiego, jest różnica między polityczną polemiką, a "wykluczaniem kogoś ze wspólnoty i nazywaniem go przestępcą". "Bo zdrada jest przestępstwem" - podkreślił.

W pozwie, który wpłynął do sądu w grudniu 2016 r., Sikorski domaga się od Kaczyńskiego przeprosin w Polskiej Agencji Prasowej i w onet.pl za słowa z wywiadów dla tych mediów, które - według powoda - naruszają jego dobre imię, cześć i godność. Chodzi o wypowiedzi przypisujące mu "zdradę dyplomatyczną" w związku z działaniami po katastrofie smoleńskiej.

W wywiadzie dla onet.pl z października 2016 r. J. Kaczyński mówił: "Żadne śledztwo smoleńskie nie jest na razie przeciwko komukolwiek. Zresztą moja wiedza nie pochodzi ze śledztw. Wiem więcej, choćby na temat tego, jak działała komisja Millera - co częściowo pokazała podkomisja ekspertów Antoniego Macierewicza, publikując nagrania, pokazujące, że poprzedni rząd działał pod dyktando Rosjan. Takich niebywałych działań było więcej. Wiceambasador w Moskwie Piotr Marciniak złożył notę w sprawie eksterytorialności miejsca katastrofy. Następnie polecono mu ją wycofać. To było posunięcie wykonane na polecenie Radosława Sikorskiego, ale czy bez wiedzy Tuska? Tu już jest bardzo poważny przepis kodeksu karnego - zdrada dyplomatyczna".