Zakładałem, że służby związane z państwem PiS, wycofają się z pomówień, że ten spektakl zostanie zakończony - podkreślił poseł Stanisław Gawłowski (PO), któremu prokuratura zamierza postawić zarzuty popełnienia pięciu przestępstw, w tym trzech o charakterze korupcyjnym.

Chodzi o okres, gdy Gawłowski pełnił funkcję wiceministra ochrony środowiska w rządach PO-PSL.

22 marca Sejm zajmował się sprawą wyrażenia zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Gawłowskiego. Z porządku obrad wycofane zostało jednak głosowanie w tej sprawie.

„Zakładałem, że ten spektakl jakoś przez te nieudaczne służby związane z państwem PiS zostanie zakończony, że wycofają się z tych pomówień” – mówił w poniedziałek na konferencji prasowej w Koszalinie Gawłowski, sekretarz generalny PO.

„Nie wiem, ile to jeszcze będzie trwało. Wiem, że sprawa, która mnie dotyczy stała się już znana na poziomie Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej. Bo to nie jest sytuacja zwyczajna, gdy bez żadnych podstaw próbuje się oskarżyć sekretarza generalnego największej partii opozycyjnej w Polsce” – oświadczył Gawłowski.

Jak ocenił, „to są standardy raczej z Rosji czy z Turcji". "I te standardy wprowadza w Polsce PiS. Bez podstaw, bez żadnych argumentów najzwyczajniej w świecie na podstawie fałszywych pomówień buduje się przekaz daleki od rzeczywistości” - dodał poseł Platformy.

Podkreślił, że do dziś nie ma postawionych żadnych zarzutów. Dodał, że w tej sytuacji upomniał się o niego już Rzecznik Praw Obywatelskich. „RPO zapytał prokuraturę, dlaczego w tak rażący sposób łamie prawo do obrony. Bo jeżeli nie ma się zarzutów, to i nie ma się jak się bronić. Zapytał, dlaczego, mimo że zrzekłem się z immunitetu, nie chce postawić mi zarzutów” – poinformował Gawłowski.

Poseł przedstawił dziennikarzom dodatkowe dokumenty dotyczące Krzysztofa B., który złożył obciążające go zeznania, uzyskując status świadka koronnego.

Według Gawłowskiego, dokumenty będące oświadczeniami osób, które Krzysztof B. „miał oszukać”, są dowodem na to, że Krzysztof B. „składał fałszywe oświadczenia i ktoś taki nie może być wiarygodny jako świadek”. Według posła „próbował on wykorzystać prokuraturę i policję do załatwienia własnych interesów”.

Gawłowski dodał, że z pozyskanych przez niego dokumentów wynika, że Krzysztof B. „za wszystko płacił gotówką”. Jak twierdzi poseł, w czasie gdy miał mu wręczyć łapówkę, dzierżawił w Darłowie plażę i był odpowiedzialny za zatrudnienie m.in. osób sprzątających i ratowników. I to na tę działalność miałby wypłacić ponad 200 tys. zł z konta, a nie dla posła.

Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie zamierza postawić Gawłowskiemu zarzuty popełnienia pięciu przestępstw, w tym trzech o charakterze korupcyjnym.

Chodzi o okres, gdy Gawłowski pełnił funkcję wiceministra ochrony środowiska w rządach PO-PSL. Wówczas miał przyjąć jako łapówkę co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o wartości prawie 25 tysięcy złotych. Zarzuty, które prokuratura ma ogłosić posłowi, dotyczą też podżegania do wręczenia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych, a także ujawnienia informacji niejawnej oraz plagiatu pracy doktorskiej.

Gawłowski - poseł PO i sekretarz generalny tej partii - sam zrzekł się już immunitetu.

27 lutego komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych przychyliła się do wniosku prokuratury i rekomenduje Sejmowi wyrażenie zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Gawłowskiego. Głosowanie w tej sprawie było tajne. Prokuratura przystąpi do czynności polegającej na przedstawieniu zarzutów, przesłuchaniu w charakterze podejrzanego po uzyskaniu uchwały Sejmu.