Pracownicy francuskich linii lotniczych Air France strajkują w czwartek, domagając się 6-procentowej podwyżki płac. Odwołano jedną czwartą połączeń, w tym połowę lotów długodystansowych z Paryża.

Przewoźnik przewiduje realizację 75 proc. planowanych lotów na średnich trasach z i do Paryża (lotnisko Roissy-Charles de Gaulle) i 85 proc. lotów krótkodystansowych.

Szacowano, że w strajku weźmie udział 28 proc. pracowników. Według źródła, na które powołuje się AFP, uczestniczy w nim 33 proc. pilotów, 37 proc. stewardes i stewardów oraz 26 proc. personelu naziemnego.

Przyczyną zarządzenia strajku była wprowadzona w 2018 r. waloryzacja płac w wysokości 1 proc., co pracownicy nazwali przyznaną im "jałmużną". Domagają się podwyżek w wysokości 6 proc., argumentując to m.in. dobrymi wynikami firmy.

Grupa Air France-KLM uzyskała w 2017 r. 42-proc. wzrost zysku operacyjnego; zysk ten wyniósł w sumie 1,488 mld euro, z czego 588 mln euro - samego Air France.

"Nasze wyniki się poprawiły", ale wciąż "są znacznie poniżej rezultatów konkurencji" - mówił w środę dyrektor generalny Air France, Franck Terner. Podwyżkę płac o 6 proc. przewoźnik wyliczył na 240 mln euro, co zdaniem Ternera jest "nieuzasadnione i nierealistyczne".

Linie Air France zwróciły się do pasażerów o sprawdzanie w internecie, przed udaniem się na lotnisko, czy ich loty nie zostały odwołane. Wprowadzono również możliwość bezpłatnej zmiany rezerwacji zaplanowanych na czwartek lotów.