Do 19 grudnia br. Prokuratura Krajowa przedłużyła śledztwo prowadzone w sprawie zamachu terrorystycznego i zabójstwa polskiego kierowcy w grudniu 2016 r. w Berlinie – poinformowała PAP w piątek naczelniczka zachodniopomorskiego wydziału PK Aldona Lema.

"Z uwagi na to, że pojawiły się nowe okoliczności, które nie pozwalają na umorzenie postępowania w tej chwili, prokurator prowadzący je wystąpił z wnioskiem ponownym do prokuratury niemieckiej o przeprowadzenie określonych dowodów, jak również o przedstawienie nam akt konkretnych postępowań" - powiedziała prokurator Lema.

Jak zaznaczyła, powodem takiej decyzji było to, że - jak wynika z materiału dowodowego udostępnionego przez stronę niemiecką - można podejrzewać, że Anis Amri nie jest jedyną osobą, którą "należy brać pod uwagę jako krąg podejrzanych" w związku z zabójstwem Polaka.

"Aby te podejrzenia wykluczyć lub zwiększyć ich prawdopodobieństwo, niezbędne jest zapoznanie się przez polskiego prokuratora z określonymi materiałami niemieckich śledczych, jak również przeprowadzenie określonych dowodów na terytorium Niemiec" - wyjaśniła prokurator.

Dodała, że teraz prokuratura czeka na przetłumaczenie materiałów, przedstawionych przez stronę włoską. "Uzyskany od prokuratury z Mediolanu materiał już pozwolił nam ustalić, że sprawcą zabójstwa był Anis Amri. Strona włoska ujawniła ślady materiału genetycznego obywatela polskiego na broni, która została zabezpieczona przy zwłokach Anisa Amri 23 grudnia w Sesto San Giovanni, jak również na odzieży w którą był ubrany" - powiedziała Lema.

Dodała, że z ustaleń strony niemieckiej oraz polskiej prokuratury i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - na podstawie badań materiału genetycznego - wynika, że w kabinie ciężarówki, w której doszło do zabójstwa, nie było nikogo poza zabitym Polakiem i Anisem Amri.

Informację o przedłużeniu śledztwa pierwsze podało Radio Zet.

Kierowca z Polski Łukasz Urban był pierwszą ofiarą zamachu, którego 19 grudnia ub.r. dokonał Tunezyjczyk Anis Amri. Terrorysta porwał ciężarówkę, zabił Urbana, a następnie wjechał 40-tonowym pojazdem w ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym w centrum Berlina na Breitscheidplatz.

W wyniku zamachu 12 osób zostało zabitych, a ponad 50 rannych, wiele bardzo ciężko. Amri został zastrzelony kilka dni później w okolicach Mediolanu.

Marta Zabłocka (PAP)