Wielokrotnie upokarzany prezydent Andrzej Duda powiedział w końcu "stop" - uważa szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Odnosząc się do wtorkowego wystąpienia Dudy podczas Święta Wojska Polskiego, polityk ocenił, że wskazuje ono "miejsce w szeregu" szefowi MON.

Prezydent Duda podczas wtorkowych uroczystości z okazji Święta Wojska Polskiego, powiedział, że armia Rzeczypospolitej Polskiej "to nie jest niczyja armia prywatna". "To jest armia, którą musimy wspólnie kształtować, to jest armia, dla której dobra musimy wspólnie pracować" – mówił prezydent, dodając, że dzięki armii, Polska jest wolna, suwerenna i niepodległa.

"Widać, że spór na linii MON-prezydent jest już w fazie bardzo ostrej. Wielokrotnie upokarzany prezydent Andrzej Duda powiedział w końcu +stop+ nie podpisując nominacji generalskich. Pierwszy raz się to zdarzyło i jest to wydarzenie bez precedensu" - ocenił Kosiniak-Kamysz.

Dodał, że wtorkowe wystąpienie prezydenta "wskazuje miejsce w szeregu ministrowi Macierewiczowi".

"Czy od grożenia palcem zmieni się postawa ministra Macierewicza? Zobaczmy. To jest osoba bardzo ważna w PiS-ie, która na pewno nie straci swojej pozycji rządowej. Jest jednym z filarów partii rządzącej i trudno mi sobie wyobrazić dymisję pana Macierewicza. Ona jest de facto niemożliwa" - powiedział Kosiniak-Kamysz.

Szef PSL uważa, że spór między MON a prezydentem może być "chęcią ustalenia nowych granic swoich pozycji". Według Kosiniaka-Kamysza "prezydent przeszedł teraz do ofensywy". "Zobaczymy, jak ta szarża się zakończy, czy wystarczy determinacji i wytrwałości, żeby pokazać, że prezydent jest naprawdę zwierzchnikiem sił zbrojnych" - dodał lider ludowców.(PAP)