Wypowiedź Emmanuela Macrona dotycząca Polski była niefortunna; bez wątpienia ma związek z retoryką wyborczą jego konkurentki Marine Le Pen - ocenił w piątek szef prezydenckiego biura prasowego Marek Magierowski.

Macrona w opublikowanym w czwartek wywiadzie dla dziennika "Voix du Nord" powiedział m.in., że jeśli zostanie prezydentem opowie się za sankcjami UE wobec Polski, która "naruszyła wszystkie zasady Unii". Macron udzielił wywiadu po spotkaniu w Amiens ze strajkującymi pracownikami zakładów Whirlpool, które zostaną zamknięte ze względu na przeniesienie produkcji do Łodzi.

Macron stwierdził, że w ciągu trzech miesięcy po wybraniu go na prezydenta Francji "podjęta zostanie decyzja w sprawie Polski". "Nie możemy tolerować kraju, który w Unii Europejskiej rozgrywa różnice kosztów społecznych (kosztów pracy - PAP) i który narusza wszystkie zasady Unii" - powiedział polityk.

"Ta wypowiedź oczywiście powinna nas martwić, bo była niefortunna w przypadku bardzo prawdopodobnego przyszłego prezydenta Francji" - powiedział w TVP Info Magierowski. Jego zdaniem ma ona związek z retoryką wyborcza kontrkandydatki Macrona Marine Le Pen.

"Jak się popatrzy na całe tło i kontekst tej wypowiedzi, to ja bym aż tak zaniepokojony nie był" - podkreślił Magierowski. Dodał, że w przypadku kandydata na prezydenta "tak ważnego kraju jak Francja, powinniśmy oczekiwać nieco większej wstrzemięźliwości w wypowiedziach".

"Chciałem przypomnieć najróżniejsze wypowiedzi (Donalda) Trumpa z czasów kampanii wyborczej, gdzie także byliśmy nimi nieco przerażeni, czy też co najmniej zaniepokojeni" - dodał szef prezydenckiego biura prasowego. (PAP)