Premier Holandii Mark Rutte oświadczył w sobotę, że samolot na pokładzie z szefem tureckiej dyplomacji Mevlutem Cavusoglu otrzymał zakaz lądowania, ponieważ jego wizyta byłaby zagrożeniem dla porządku publicznego - poinformowała agencja Reutera.

Informacja nadeszła niedługo po tym, jak w sobotę Cavusoglu oświadczył, że przyleci tego dnia do Rotterdamu, mimo że władze miasta w piątek zakazały mu prowadzenia na wiecu w Rotterdamie kampanii przed kwietniowym referendum konstytucyjnym w Turcji.

Cavusoglu zagroził, że jeśli holenderskie władze nie pozwolą mu lecieć do Rotterdamu na spotkanie, Turcja zareaguje ostrymi politycznymi i gospodarczymi sankcjami.

Wkrótce po tym, premier Rutte oświadczył na swej oficjalnej stronie na Facebooku, że turecka groźba sankcji w przypadku odmówienia ministrowi Cavusoglu wjazdu do Holandii "spowodowała, że rozsądne rozwiązanie stało się niemożliwe".

"Wielu Holendrów tureckiego pochodzenia jest uprawnionych do głosowania w referendum w sprawie tureckiej konstytucji. Holenderski rząd nie sprzeciwia się żadnym zgromadzeniom w naszym kraju w celu poinformowania ich o tym" - zakomunikował Rutte na Facebooku. "Ale spotkania te nie mogą przyczyniać się do napięć w naszym społeczeństwie i każdy, kto chce zorganizować takie spotkanie, jest zobowiązany do postępowania zgodnie z instrukcjami władz, aby zagwarantowany był porządek i bezpieczeństwo publiczne" - tłumaczył premier Holandii.

W środę w Holandii odbędą się wybory parlamentarne, podczas których antyimigracyjne nastroje odgrywają istotną rolę - zwraca uwagę agencja Reutera. To pierwsze z trzech ważnych głosowań w tym roku w krajach Unii Europejskiej - po wyborach prezydenckich we Francji w kwietniu i maju oraz po wrześniowych wyborach parlamentarnych w Niemczech. We wszystkich tych krajach eurosceptyczne i antyimigrackie partie liczą na dobre wyniki w związku z kryzysem migracyjnym i obawami o bezpieczeństwo - zauważa Reuters.

Szef tureckiej dyplomacji miał przybyć od Rotterdamu, by przekonywać turecką społeczność w Holandii do głosowania w referendum za zwiększeniem uprawnień prezydenta Turcji.

Burmistrz Rotterdamu Ahmed Aboutaleb oświadczył w piątek, że podczas zaplanowanej na sobotę wizyty w tym mieście Cavusoglu nie będzie mógł prowadzić kampanii referendalnej. Zastrzegł jednak, że nie ma mowy o zakazie wjazdu do Holandii. "On ma paszport dyplomatyczny, więc będziemy go traktować z szacunkiem, ale mamy narzędzia, by zakazać rzeczy odbywających się w przestrzeni publicznej" - powiedział burmistrz.

Władze miasta poinformowały wcześniej, że sala, w której miał się odbyć wiec, jest niedostępna.

Według holenderskich mediów ok. 240 tys. Turków mieszkających w Holandii jest uprawnionych do głosowania w referendum. Zaplanowany na 16 kwietnia plebiscyt ma zdecydować w sprawie zmianie systemu politycznego z parlamentarnego na prezydencki. (PAP)

cyk/ akl/ amac/

arch.