Pracodawcy nie chcą, aby prawo do renty rodzinnej miały osoby w wieku produkcyjnym. Powinny one pracować do 60. lub 65. roku życia.
Pracodawcy nie chcą, aby prawo do renty rodzinnej miały osoby w wieku produkcyjnym. Powinny one pracować do 60. lub 65. roku życia.
Najwyższa pora ukrócić przywileje związane z przyznawaniem rent rodzinnych. Nie może tak być dalej, aby pięćdziesięcioletnie, zdolne do pracy kobiety przez 10 lat nie pracowały zawodowo, i to w czasie, kiedy ich rówieśniczki muszą być aktywne zawodowo. Takie kobiety średnio otrzymują takie świadczenia przez 30 lat – mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert ubezpieczeniowy Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”, członek Rady Nadzorczej ZUS.
/>
Zmiany zasad przyznawania rent rodzinnych wdowom i wdowcom proponuje rządowi PKPP Lewiatan w białej księdze. Pracodawcy teoretycznie proponują podniesienie minimalnego wieku uprawniającego do renty po śmierci małżonka do ustawowego wieku emerytalnego. W praktyce jednak oznacza to, że osoby dotychczas uprawnione do rent rodzinnych faktycznie stracą do nich prawo. Obecnie wdowiec lub wdowa mogą przejść na takie świadczenie w wieku 50 lat.
– Jeśli osoby te będą musiały pracować do osiągnięcia powszechnego wieku emerytalnego, to w praktyce to oznacza odebranie im prawa do świadczeń. Nie wiadomo bowiem, na jakich zasadach na przykład kobieta, która nigdy nie pracowała i zajmowała się tylko domem, po śmierci męża utrzymującego rodzinę, miałaby zacząć pracę zawodową. Nie sądzę, aby pracodawca ją zatrudnił, po to aby mogła wypracować lata brakujące do emerytury – mówi Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ, członek Rady Nadzorczej ZUS.
Przeciwna takiemu rozwiązaniu jest także Joanna Staręga-Piasek, dyrektor Instytutu Rozwoju Służb Socjalnych.
– Nie można zmieniać przepisów, nie znając negatywnych efektów proponowanych zmian. Zabierając bowiem prawo do renty rodzinnej, musimy się bowiem liczyć z koniecznością udzielania pomocy socjalnej lub wypłaty minimalnej emerytury gwarantowanej przez państwo – mówi Joanna Staręga-Piasek.
Pracodawcy proponują także, aby ograniczyć możliwość wyboru między rentą rodzinną a emeryturą w przypadku wdowców lub wdów mających już prawo do drugiego z tych świadczeń.
– Nie ma żadnego powodu, aby osoba po osiągnięciu powszechnego wieku emerytalnego, mając własną emeryturę, rezygnowała z niej na rzecz renty rodzinnej po zmarłym współmałżonku – mówi Jeremi Mordasewicz.
Wskazuje, że nieprawdziwy jest argument, że mężowie, wpłacając składki ubezpieczeniowe, już zgromadzili kwotę niezbędną do wypłaty rent rodzinnych. Obecnie kobieta po przejściu na emeryturę może złożyć wniosek o wypłatę jej renty rodzinnej. Będąca w takiej sytuacji osoba otrzymuje 85 proc. świadczenia, które przysługiwałoby zmarłemu. Ze względu na to, że mężczyźni dłużej pracują zawodowo niż kobiety i więcej zarabiają, to i tak na ich konto wpływa wyższa kwota, niż gdyby otrzymywała swoją emeryturę.
– Składki wpłacone przez mężczyznę są zdecydowanie niedostateczne, aby sfinansować tak długie świadczenia otrzymywane przez kobietę – dodaje.
Podobnie uważa Agnieszka Chłoń-Domińczak, ekspert ubezpieczeniowy, była wiceminister pracy i polityki społecznej.
– W niektórych krajach takich jak Szwecja każdy otrzymuje świadczenie wypracowane wyłącznie przez siebie. Podobnie powinno być w Polsce – dodaje.
Eksperci wskazują także, że obecny system umożliwia nadużycia. Obecnie kobieta, która nie ukończyła 50 lat i nie ma żadnego źródła utrzymania, ma prawo do okresowej renty rodzinnej. Może ją otrzymywać przez roku od dnia śmierci męża albo przez okres dwóch lat, ale pod warunkiem że uczestniczy w szkoleniach mających na celu uzyskanie kwalifikacji do wykonywania pracy zarobkowej.
– Jeśli w tym okresie ukończy 50 lat, to otrzyma na stałe rentę rodzinną. Co więcej nie będzie musiała zwracać pieniędzy przeznaczonych na szkolenie – dodaje Agnieszka Chłoń-Domińczak.
Z tego też powodu pracodawcy chcą znieść możliwość nauki zawodu przez dwa lata. Osoby będące w trudnej sytuacji miałyby tylko rok na przeszkolenie zawodowe.
– Nadużycia z rentami rodzinnymi wynikają z tego, że obecny system emerytalny jest skomplikowany. Osoby starsze i niezamożne, które nie mają wypracowanej emerytury powinny mieć prawo do emerytury obywatelskiej. Takie świadczenie byłoby płacone wszystkim ubezpieczonym w takiej wysokości, na jaką byłoby stać budżet państwa – mówi prof. Rober Gwiazdowski, prawnik i ekonomista z Centrum Adama Smitha, były przewodniczący rady nadzorczej ZUS.
Podkreśla, że takie rozwiązanie obowiązuje w wielu państwach. Nie ma wówczas potrzeby tworzenia zastępczego świadczenia, jakim jest renta rodzinna po zmarłym współmałżonku.
Pracodawcy podkreślają, że nie chcą zmian zasad wypłaty rent rodzinnych dzieciom i małżonkom wychowującym dzieci. Okazuje się, że mają ku temu powody finansowe. Z najnowszych danych ZUS wynika, że na ten cel jest przeznaczane 1,56 mld zł, a prawo do renty rodzinnej ma obecnie 1, 27 mln osób. Z tej liczby aż 1,042 mln osób otrzymujących świadczenie ma 50 lub więcej lat.
Według szacunków pracodawców w tej grupie jest około 300 tys. wdów, które nadal mogłyby pracować zawodowo. Dużo do myślenia dają także informacje dotyczące wieku kobiet pobierających takie świadczenia. Spośród wszystkich kobiet, które łącznie otrzymują prawie 70 proc. wszystkich rent rodzinnych wypłacanych przez ZUS, prawo do nich ma 1,5 proc. pań w wieku 40 – 50 lat. Natomiast prawie 11 proc. wszystkich Polek ma prawo do tego świadczenia między 50. a 60. rokiem życia.
Z kolei mężczyźni otrzymują prawie 30 proc. tych świadczeń, ale pomiędzy 50. a 65. rokiem życia świadczeniobiorcy ci stanowią 15,2 proc ogółu mężczyzn.
Powszechne korzystanie z rent rodzinnych potwierdzają także dane przygotowane specjalnie dla „DGP” przez Zakład Emerytalno-Rentowy MSWiA. Okazuje się, że od początku tego roku na ten cel przez przeznaczono prawie 71 mln zł. Prawo do renty policyjnej ma 35 tys. wdów i wdowców.
– Te dane statystyczne potwierdzają jedynie powszechnie znaną prawdę, że to kobiety zajmują się rodziną. I to właśnie one powinny otrzymywać pomoc – uważa Wiesława Taranowska.
Związkowcy wskazują, że w systemie ubezpieczeń społecznych brakuje pieniędzy. Ich zdaniem nie powinno się szukać oszczędności poprzez likwidację rent rodzinnych, lecz np. oskładkowanie umów o dzieło.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama