Sąd badał skargę na decyzję Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kolnie (Podlaskie), który odmówił Ukraince przebywającej w Polsce świadczenia wychowawczego, czyli tzw. 500 plus na jej syna ze związku z Polakiem. Chłopiec ma po ojcu polskie obywatelstwo, ale urzędnicy MOPS uznali, w oparciu o ustawę o pomocy państwa w wychowaniu dzieci, iż kobieta nie należy do grupy osób, które mogą się o takie świadczenie ubiegać.
Według zapisów ustawy, cudzoziemiec może się o pieniądze z programu "Rodzina 500 plus" ubiegać, ale musi się legitymować kartą pobytu z adnotacją "dostęp do rynku pracy", a pani Natalia takiego wpisu w karcie nie miała. MOPS odmówił więc przyznania świadczenia.
Skargę złożył Rzecznik Praw Dziecka (RPD), do którego kobieta zwróciła się o pomoc. Domagał się przed sądem administracyjnym uchylenia decyzji o odmowie wypłaty 500 plus. Argumentował, że zastosowana przez urzędników w Kolnie wykładnia przepisów ustawy była o tyle nieprawidłowa, że poza formalną oceną tego, czy kobieta może się o świadczenie ubiegać, nie było odniesienia się do celu uchwalenia przez parlament tej ustawy.
A tym celem - jak argumentowało Biuro RPD - jest dobro dziecka i pomoc państwa w pokryciu wydatków związanych z wychowaniem. Biuro podnosiło, iż doszło do naruszenia m.in. konstytucyjnego nakazu równego traktowania - w tym przypadku dzieci z polskim obywatelstwem. Rzecznik Praw Dziecka przywoływał też orzecznictwo sądów dotyczące podobnych spraw, czyli świadczeń rodzinnych.
Adam Chmura z Biura Rzecznika Praw Dziecka podkreślał w wystąpieniu przed sądem w Białymstoku, że bez wykładni przepisów w powiązaniu z Konstytucją czy Konwencją Praw Dziecka rodzina taka jak w tej sprawie, czyli składająca się z obywatela polskiego i cudzoziemca zostaje "w całości wykluczona z systemu zasiłkowego" tylko dlatego, że osoba wnioskująca nie ma w karcie pobytu adnotacji dotyczącej pracy.
Zwrócił uwagę na paradoks, że gdyby to ojciec (Polak, kobieta nie jest już z nim w związku, ma zasądzone alimenty na dwójkę dzieci - PAP) wystąpił z wnioskiem do MOPR, formalnie spełniałby kryteria i świadczenie by dostał. "Mimo, że bez wątpienia cel by się nie zmienił. Celem świadczenia jest pomoc państwa w zaspokojeniu życiowych potrzeb dziecka" - mówił Chmura.
Samorząd chciał oddalenia skargi; przed sądem nikt się z tej strony nie stawił. W pisemnej odpowiedzi na skargę burmistrz Kolna argumentował, że dokonana została literalna wykładnia przepisów, a przepis jest jasny.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku decyzję odmowną kolneńskiego MOPR-u w czwartek uchylił. Jak mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia sprawozdawca Małgorzata Roleder, interpretacja przepisów, które były podstawą tej decyzji "nie odpowiada prawu".
Sąd administracyjny ocenił bowiem, że interpretacja literalna była w tym wypadku nieprawidłowa, a formalnie rodzina została "wyjęta spod opieki", którą prawo w Polsce zapewnia dzieciom. "Ocena sytuacji w tej sprawie nie może być czyniona w oderwaniu od statusu dzieci" - mówiła sędzia i zwracała uwagę, są one stawiane w gorszej sytuacji, niż ich rówieśnicy. Przypominała cel przepisów.
Wyrok nie jest prawomocny. Przysługuje od niego skarga kasacyjna do NSA.