Posiedzenie Kongresu Stanów Zjednoczonych zostało przerwane, do środka Kapitolu wtargnęli sympatycy prezydenta Donalda Trumpa, którzy wcześniej otoczyli budynek. Po centrum Waszyngtonu niesie się głos syren.

Przed gmachem Kapitolu znajdują się tysiące sympatyków prezydenta USA, którzy uważają że wybory prezydenckie z 3 listopada 2020 roku zostały sfałszowane. Dochodzi do starć z policją, która używa gazu łzawiącego. Część demonstrantów wtargnęła do budynku Kapitolu.

Kongres zebrał się w środę, aby zatwierdzić wyborczą wygraną Demokraty Joe Bidena.

Demonstrujący zwolennicy prezydenta USA Donalda Trumpa wdarli się do sali obrad Izby Reprezentantów, w tym na mównicę, oraz do biura przewodniczącej tej izby Nancy Pelosi. Część z nich jest uzbrojona.

Jedna osoba na Kapitolu została postrzelona - informuje portal Fox News, powołując się na źródło w służbach bezpieczeństwa. Według telewizji CNN, powołującej się na dwa źródła, ranna jest kobieta, jej stan lekarze określają jako krytyczny.

Z części budynku waszyngtońskiego Kapitolu zajmowanej przez Senat USA usunięto protestujących - informuje telewizja CNN powołując się na policję. Nie wiadomo jak wygląda sytuacja w części zajmowanej przez Izbę Reprezentantów. Zgromadzeni na zewnątrz protestujący wybijają szyby w budynku - donosi stacja.

Kongresmenów poproszono o założenie masek gazowych i położenie się na podłodze. Zgodnie z doniesieniami pod Kapitol zmierza Gwardia Narodowa.

- Na prośbę burmistrz Waszyngtonu Muriel Bowser, z którą blisko współpracuję, wysyłam żołnierzy Gwardii Narodowej Wirginii oraz 200 policjantów stanowych, by pomóc w opanowaniu sytuacji w tym mieście - przekazał na Twitterze gubernator Wirginii Ralph Northam.

Na wniosek prezydenta USA Donalda Trumpa Gwardia Narodowa uda się na Kapitol - poinformowała w środę rzeczniczka Białego Domu.

"W związku z wewnętrznym zagrożeniem bezpieczeństwa w budynku należy schronić się w najbliższym biurze i zachować ciszę" - brzmi komunikat wygłaszany wewnątrz budynku amerykańskiego Kongresu - przekazuje stacja.

Z powodu zagrożenia bezpieczeństwa nikt nie może wejść, ani opuścić budynku Kongresu Stanów Zjednoczonych. Siły policyjne Kapitolu poprosiły o wsparcie inne jednostki porządkowe, w tym służby federalne - informuje CNN, powołując się na swoje źródła.

"Widzę kilka osób dosłownie wspinających się po murach Kapitolu, by dotrzeć do innych protestujących" - relacjonuje dziennikarz stacji z budynku Kongresu. Potwierdza też, że policja użyła gazu łzawiącego.

Protestujący zwolennicy ustępującego prezydenta, którzy licznie zebrali się przed Kapitolem, przerwali metalowe ogrodzenia ustawione przed budynkiem i starli się z policją - relacjonuje agencja Associated Press.

"Mike Pence nie miał odwagi zrobić tego, co należało zrobić, aby chronić nasz kraj i naszą konstytucję, dając stanom szansę certyfikowania skorygowanego zestawu faktów, a nie tych fałszywych lub niedokładnych, o których poświadczenie poproszono je wcześniej. Stany Zjednoczone domagają się prawdy!" - napisał na Twitterze.

"Proszę wspierajcie naszą straż Kapitolu oraz służby bezpieczeństwa. Oni naprawdę są po stronie naszego kraju. Zachowujcie spokój!" - dodał w drugim z tweetów Trump.

Kongres przerwał obrady, wiceprezydent Pence, który przewodniczył posiedzeniu, został zaprowadzony w bezpieczne miejsce.

Burmistrz Waszyngtonu Muriel Bowser od godziny 18 czasu miejscowego w środę (od północy w Polsce) ogłosiła godzinę policyjną w mieście. Kapitol, w którym zebrały się obie izby Kongresu Stanów Zjednoczonych, otoczony jest przez sympatyków prezydenta USA Donalda Trumpa; tłum wokół budynku gęstnieje.