Zmuszono cały korpus dyplomatyczny do przyglądania się, jak na uniwersytecie studenci wykonywali wyroki śmierci na przeciwnikach politycznych Kaddafiego, wspomina w "Gazecie Wyborczej" b. członek Biura Politycznego KC PZPR Albin Siwak.

Spędził on w Libii jako dyplomata 4 lata, od 1985 r.

- Wszyscy oglądali. Żeby wykonywali te wyroki jak kat, byłoby szybko, zgrabnie i człowiek by się nie męczył. Ale tam wojsko przyprowadzało skazanych, ręce związane do tyłu, ławki stały pod belką. Makabra. Na dachach reflektory, wieczór ciepły. Studenci zakładali pętle. Często pętla zaciskała się na czubku głowy, a nie na szyi. Facet macha nogami, urywa się i spada, to oni mu pętlę jeszcze raz, ciągną go do dołu; nie mogliśmy patrzeć. Dwie panie - jedna z Bułgarii, druga z NRD - poroniły następnego dnia.