Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna powiedział w środę, że jest zwolennikiem dwudniowych wyborów parlamentarnych. Jak argumentował, ważne jest, aby frekwencja była wysoka.

W sprawie terminu tegorocznych wyborów parlamentarnych prezydent Bronisław Komorowski spotkał się w środę z premierem Donaldem Tuskiem. W czwartek ma konsultować się z szefami partii i klubów parlamentarnych.

"Jestem zwolennikiem tego, by wybory były dwudniowe. Ważne jest, aby frekwencja była duża i żeby pomóc Polakom, dać im większą możliwość obecności przy urnach" - mówił Schetyna na porannym briefingu w Sejmie.

Dodał, że mamy dobre doświadczenia z dwudniowym referendum akcesyjnym do UE w 2003 roku. "Dwa dni zdecydowały, że przekroczyliśmy barierę 50 proc., jeśli chodzi o frekwencję" - przypomniał marszałek.

Jak zaznaczył, przedstawiciele Państwowej Komisji Wyborczej mówili, że najczęściej wymieniana data wyborów - 30 października jest trudna ze względu na skład obwodowych komisji wyborczych. "Wierzę w racjonalność i rozsądek, prezydent podejmie dobrą decyzję" - dodał Schetyna.

O możliwym terminie wyborów parlamentarnych rozmawiały już władze Platformy Obywatelskiej. Wstępny termin wyborów zaaprobowany przez zarząd krajowy PO to 23 października.

Szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz powiedział w środę, że według PO, najlepszym terminem wyborów parlamentarnych jest 23 października. Ocenił też, że jest dobrą propozycją, aby wybory były dwudniowe.

"Będziemy wskazywać najlepszy termin wyborów, tzn. najpóźniejszy, ze względu na prezydencję a jednocześnie najbardziej odpowiadający wyborcom. Wydaje się, że 23 października jest właśnie takim dniem, bo tydzień później to już Wszystkich Świętych, ważne święto w polskiej tradycji. Trudno je - w jakimś sensie - zakłócać wyborami" - powiedział Tomczykiewicz na konferencji prasowej w Sejmie. Właśnie 23 października - jako wstępny termin wyborów parlamentarnych - zaaprobował w styczniu zarząd krajowy PO.

Tomczykiewicz pytany, czy wybory powinny być jedno-, czy też dwudniowe, odparł: "My jesteśmy za państwem obywatelskim, w którym jak największa liczba wyborców uczestniczy w wyborach. Wydaje się, że dwa dni (...) to dobra propozycja, ale oczywiście decyzja należy do prezydenta".

Zgodnie z konstytucją prezydent zarządza wybory parlamentarne nie później niż na 90 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji Sejmu i Senatu, wyznaczając je na dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 30 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji parlamentu.



Pierwsze posiedzenie Sejmu obecnej kadencji odbyło się 5 listopada 2007 roku; kolejne wybory powinny się więc odbyć pomiędzy 6 października a 4 listopada. W tych dniach niedziela przypada: 9, 16, 23 i 30 października.

Schetyna pytany był także o wywiad premiera Tuska w najnowszym wydaniu tygodnika "Polityka". Szef rządu zapowiada w nim, że nie będzie rekonstrukcji gabinetu. Nie może być żadnych gier - podkreślił szef rządu, a jako praktyczny powód podał przewodnictwo w UE, za które odpowiadają wszyscy ministrowie.

"Zmiana gabinetu na osiem miesięcy przed wyborami, jeśli nie ma być tandetną zagrywką, która zostanie zresztą natychmiast rozszyfrowana, musiałaby być ofertą nowego rządu na następne cztery lata, a z tym wypada poczekać do rozstrzygnięcia wyborów" - mówił Tusk.

Marszałek Schetyna powiedział, że zna twardą deklarację premiera, że nie będzie rekonstrukcji. "To znaczy, że po prostu jej nie będzie" - stwierdził. Jak dodał, on ma komfortową sytuację, ponieważ "nie od niego zależy skład rządu - dymisje, awanse, korekty, rekonstrukcje".

Dopytywany o jego relacje z szefem rządu, Schetyna powiedział, że spotyka się z Tuskiem cały czas. "Jesteśmy umówieni na dalsze rozmowy. Współpraca jest taka jak trzeba" - ocenił marszałek.