Firmy muszą przyciągnąć nowych akwizytorów, inaczej nie zastopują spadku sprzedaży, który w ubiegłym roku sięgnął 5 proc. W tym roku wynagrodzenia wzrosną nawet o 10 procent.
Utrudniony dostęp do kredytów konsumenckich, wyprzedaże i promocje tradycyjnego handlu oraz brak akwizytorów sprawiły, że rynek sprzedaży bezpośredniej znalazł się w dołku. Po raz pierwszy od dziesięciu lat branża ta zamiast dziesięcioprocentowego wzrostu zanotowała zastój, a nawet, jak szacują niektórzy analitycy, kilkuprocentowy spadek. – Ale o tym przekonamy się dopiero w marcu. Wciąż trwa podsumowywanie 2010 roku – zaznacza Mirosław Luboń, dyrektor generalny Polskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej.
Jednak rozmowy z firmami zajmującymi się sprzedażą bezpośrednią potwierdzają, że w stosunku do 2009 r. nastąpił spadek koniunktury.
– Szacujemy, że nasze obroty wynoszące około 100 mln zł obniżyły się o ok. 5 proc. – mówi dr Maciej Waszczyk, wiceprezes zarządu DLF, sieci dystrybucyjnej AGD.

Zbyt niskie zarobki

To, że Polacy mniej chętnie zapraszają do siebie sprzedawców, by kupować towary w domu, wynika z kilku sprzężonych z sobą czynników. Ostrzejsza polityka kredytowa banków sprawiła, że znacznie skurczyła się grupa osób zainteresowanych kupnem drogiego AGD czy ekskluzywnych naczyń kuchennych. Zeszłoroczna powódź wyeliminowała grupę klientów z objętych nią obszarów wiejskich – a to właśnie wieś jest dziś najlepszym rynkiem dla akwizytorów. W miastach cios zadały tradycyjne sklepy, które chcąc przyciągnąć klientów, masowo organizowały promocje i wyprzedaże. Tym samym towary oferowane w sprzedaży bezpośredniej stały się nieatrakcyjne cenowo.
Mirosław Luboń mówi też o zbyt małej liczbie akwizytorów. W zeszłym roku po kryzysie pojawiły się nowe etatowe oferty pracy, a etaty w sprzedaży bezpośredniej rzadko się oferuje. W dodatku mniejsza liczba klientów przekłada się niekorzystnie na prowizje – stanęły na poziomie 2008 roku. Ludzie przestali więc szukać pracy w branży, gdzie 55 proc. handlowców zarabia do 1 tys. zł. miesięcznie, a kolejnych 30 proc. – do 3 tys. (PSSB i obliczenia własne).
– Liczba konsultantów w naszej firmie pozostała taka sama, ale nowych handlowców zgłaszało się do nas o 30 proc. mniej – ocenia Maciej Waszczyk. Dlatego w tym roku, aby odbudować rynek, firmy muszą postawić na pozyskiwanie pracowników.
– Handlowcy to źródło siły sprzedażowej w firmie – mówi Magdalena Drabek z Oriflame, która na całym świecie ma 3 mln handlowców, z czego kilkadziesiąt tysięcy w Polsce, i w najbliższych miesiącach planuje rekrutację nowych.
Podobnie będzie w firmie Vorwek Polska, prowadzącej sprzedaż urządzeń gospodarstwa domowego. A zajmujący się dystrybucją kosmetyków Avon już ruszył z akcją, o czym można się przekonać, oglądając popularne kanały telewizji tematycznych, gdzie emitowana jest reklama zachęcająca do zostania konsultantką. Avon kusi luksusową torbą marki Batycki za dobre wyniki w sprzedaży. Firmy planują też zmianę zasad wynagradzania swoich handlowców. W DLF konsultant ma otrzymywać prowizję nie tylko za swoją pracę, ale też za aktywność osób, które przyciągnie do pracy w tej firmie. Eksperci szacują, że dzięki takim działaniom zarobki w sprzedaży bezpośredniej mogą w tym roku wzrosnąć nawet o 10 proc.