Za wysoką śmiertelność na polskich drogach odpowiedzialni są Polscy kierowcy i stan polskich dróg – pisze Jan Cienski, korespondent „Financial Times” w Warszawie, na łamach amerykańskiego portalu MinnPost.com.

Cienski przypomina powszechnie znane dane: na polskich drogach ginie najwięcej osób spośród wszystkich 27 krajów Unii Europejskiej. W zeszłym roku podroż samochodem w Polsce przepłaciły życiem 4572 osoby, co oznacza 120 wypadków śmiertelnych na milion mieszkańców. Średnia w UE wynosi 69 zgonów na milion obywateli.

Polscy kierowcy są znacznie bardziej agresywni niż ich koledzy z zachodniej Europy. Wielu Polaków najpierw zetknęło się ze słabymi komunistycznymi samochodami, obecnie większość aut na drogach to nowoczesne modele, a wielu kierowców nie jest przyzwyczajonych do prowadzenia tak silnych pojazdów – argumentuje Cienski. Do tego dochodzi tradycja lekceważenia prawa – żywa przez całe stulecia pod obcymi zaborami i okupacją, kiedy łamanie prawa było patriotycznym obowiązkiem. Takie nawyki mijają z trudem.

Fatalne polskie drogi odstraszają zagranicznych inwestorów i hamują rozwój gospodarki

Drugi kluczowy czynnik, to fatalny stan dróg, który skłania ludzi do szybkiej jazdy, gdyż normalna podroż staje się frustrująca. Droga z Warszawy do Gdańska zwęża się z czteropasmowej jezdni do zaledwie dwupasmowej 40 km za polską stolicą. Dalej, zapchana przez ciężarówki i tysiące agresywnie prowadzonych aut, wije się przez miasteczka i wioski, a ruch zatrzymują światła drogowe i przejścia dla pieszych – relacjonuje korespondent FT.

Fatalne polskie drogi, na których w minionej dekadzie zginęło 50 tys. ludzi, odstraszają zagranicznych inwestorów i hamują rozwój gospodarki. W ciągu minionych 20 lat ani jeden polski rząd nie podjął się na poważnie budowy nowych dróg i autostrad. Dopiero obecna ekipa premiera Donalda Tuska złożyła szereg budujących obietnic poprawy stanu polskich dróg do 2012 roku, kiedy Polska będzie współgospodarzem piłkarskich mistrzostw Europy.

Niestety obietnice sprzed dwóch lat najwyraźniej pozostaną na papierze. „W tym roku nie przewidziano przekazania do użytku ani jednej nowej autostrady. I wygląda na to, że do początku mistrzostw zostanie zbudowana tylko jedna trzecia planowanych dróg ekspresowych, a system autostrad, zwłaszcza na kluczowym szlaku północ-południe, trasie A1, biegnącej z Gdańska nad Bałtykiem do granic z Czechami, będzie miał wielkie luki, które zostaną uzupełnione najwcześniej do 2015 roku” – podkreśla Jan Cienski.