Głośne już stały się zdjęcia Dody - skandalistki polskiej estrady - w towarzystwie pary prezydenckiej na Balu Dziennikarzy. Czy te fotografie mogą zaszkodzić Lechowi Kaczyńskiemu? "Na pewno nie przyniosą mu ujemnych punktów" - ocenia Eryk Mistewicz. A Ty jak uważasz?
Dziennikarze wraz z gośćmi ze świata polityki i show-biznesu bawili się w nocy z soboty na niedzielę podczas 12. Charytatywnego Balu Dziennikarzy.
Impreza odbyła się w auli Politechniki Warszawskiej. Uczestniczyli w niej m.in. prezydent Lech Kaczyński, przewodniczący europarlamentu Jerzy Buzek i szef MSZ Radosław Sikorski. Sensację wśród fotoreporterów wzbudziła wymiana uprzejmości prezydenta z piosenkarką Dodą. Zresztą wizytę Kaczyńskiego docenili nawet jego polityczni rywale. – Bardzo udany bal, gratulacje dla organizatorów. Pan prezydent miły i w formie – recenzował Sławomir Nowak z Platformy Obywatelskiej.
Dochód z balu zostanie przekazany rodzinnym domom dziecka działającym w najuboższych regionach Polski.

Kamila Wronowska: Czy udział w Balu Dziennikarzy to kolejna próba ocieplenia wizerunku Lecha Kaczyńskiego?

Eryk Mistewicz: To próba nadrobienia trzech straconych kwart w meczu o reelekcję. Od czasu, kiedy kancelarią prezydenta kierował Piotr Kownacki, a później Władysław Stasiak wreszcie zaczęła ona funkcjonować jak kancelaria głowy dużego, europejskiego kraju. Wcześniej wizerunek Lecha Kaczyńskiego był zaburzony przez eksperymenty, przez co trudno było jasno zdefiniować jego miejsce na scenie politycznej.

Cała rozmowa z Erykiem Mistewiczem w Dzienniku.pl.