Kamila Wronowska: Czy udział w Balu Dziennikarzy to kolejna próba ocieplenia wizerunku Lecha Kaczyńskiego?
Eryk Mistewicz: To próba nadrobienia trzech straconych kwart w meczu o reelekcję. Od czasu, kiedy kancelarią prezydenta kierował Piotr Kownacki, a później Władysław Stasiak wreszcie zaczęła ona funkcjonować jak kancelaria głowy dużego, europejskiego kraju. Wcześniej wizerunek Lecha Kaczyńskiego był zaburzony przez eksperymenty, przez co trudno było jasno zdefiniować jego miejsce na scenie politycznej.