Były szef komisji śledczej ds. nacisków Sebastian Karpiniuk (PO) przekonuje, że wysyłając do prokuratury listy dotyczące ewentualnych zarzutów wobec szefa CBA Mariusza Kamińskiego działał zgodnie ze swoimi kompetencjami, a o tym, że prokuratura sporządziła projekt zarzutów wiedział z dostępnych komisji akt.

Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk zaznacza, że nie jest wykluczone, iż Karpiniuk powinien sprawę wyjaśnić jako świadek przed "hazardową" komisją śledczą.

Zarzuty wobec byłego już szefa CBA dotyczą m.in. nadużycia władzy i kierowania nielegalnymi działaniami operacyjnymi CBA w toku afery gruntowej. Sam Kamiński łączył sprawę postawienia mu zarzutów z działaniami CBA w sprawie przebiegu prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej (według materiałów CBA w tej sprawie politycy PO mieli lobbować na rzecz firm hazardowych, zmiany w ustawie miało narazić skarb państwa na straty). Na początku października Kamiński oceniał, że zarzuty postawiono mu bezprawnie, a ten fakt może być pretekstem dla premiera, żeby odwołać go z funkcji.

"Zostałem zdemaskowany. Została zdemaskowana moja pracowitość"

Według wtorkowego "Naszego Dziennika" Karpiniuk monitował prokuraturę prywatnymi listami w sprawie ewentualnych zarzutów na Mariusza Kamińskiego. Gazeta podała, że w czerwcu i lipcu tego roku Karpiniuk, jako szef komisji ds. nacisków, chciał poznać "projekt zarzutów", które rzeszowska prokuratura postawi Mariuszowi Kamińskiemu, ówczesnemu szefowi CBA. Według "ND" wystąpienie posła nie miało "cech pisma służbowego". Gazeta zastanawia się, czy "czy PO po nieudanym przetargu na stocznie czuła się zagrożona i w sensie politycznym sprawa zarzutów dla Kamińskiego już wtedy "wisiała w powietrzu".

"Zostałem zdemaskowany. Została zdemaskowana moja pracowitość. Jako jedyny członek komisji dokładnie przeczytałem akta sprawy i znalazłem to, że jest przygotowany projekt zarzutów dla pana Mariusza Kamińskiego. (...) Chciałem poznać argumenty prokuratora, który uważa, że powinny być postawione zarzuty" - powiedział dziś Karpiniuk.

"Uznałem, że jest ważne dla prac komisji ds. nacisków, dlatego jako przewodniczący komisji wystąpiłem o dostarczenie tych dokumentów nie do mnie jako przewodniczącego, ale do komisji, aby mogła poznać dokumenty. Zrealizowałem to, czego oczekiwał ode mnie Sejm" - dodał.

Karpiniuk podkreślił, że akta sprawy prowadzonej przez rzeszowską prokuraturę są dostępne dla wszystkich posłów zasiadających w komisji i w nich znajduje się oficjalny dokument wskazujący na istnienie projektu zarzutów jakie prokuratura zamierzała postawić Kamińskiemu. Zaznaczył, że zapoznał się aktami prawdopodobnie w połowie czerwca.

"Ponieważ przeczytałem, że taki dokument jest, jako rzetelny przewodniczący uznałem, że to jest fundamentalna wiedza dla prac komisji śledczej" - powiedział.



Były szef komisji ds. nacisków przytoczył pismo z czerwca jakie skierował do prokuratury: "W związku z informacjami zawartymi w aktach sprawy 26/07 prowadzonej przez Prokuraturę Okręgową w Rzeszowie dotyczącą nieprawidłowości związanych z działalnością CBA zwracam się z zapytaniem czy do Prokuratury Apelacyjnej wpłynął projekt postawienia zarzutów Mariuszowi Kamińskiemu. Jeśli taki dokument wpłynął proszę o przesłanie jego kopii komisji wraz z informacją o planowanych działaniach".

Poseł dodał, że wysłał do prokuratury także drugie pismo, w lipcu. "Prokuratura wiła się. Byłem zirytowany (...), dopiero po kolejnym piśmie napisano mi, że istnieje taki projekt, ale nie będzie on przesłany, bo nie wiadomo czy się on zmaterializuje i że 23 sierpnia jest zamknięcie sprawy i wtedy będą podjęte decyzje" - zaznaczył.

Karpiniuk przyznał, że o pismach, które kierował do prokuratury, nie informował innych posłów zasiadających w komisji. "Nie mam takiego obowiązku. Zrobiłem wszystko zgodnie z prawem i rzetelnością" - dodał poseł PO.

"Nie ma nic dziwnego w tym, że prokuratura przygotowała projekt zarzutów"

Według Karpiniuka nie ma nic dziwnego w tym, że prokuratura przygotowała projekt zarzutów. "W trybie formalnym rzeczywiście nie ma czegoś takiego. Albo jest zarzut, albo go nie ma. Natomiast w trybie roboczym prokuratorzy pracują tak, że zbierają materiał i jeśli z tego materiału wynika, że mogą być postawione zarzuty, to przygotowują sobie techniczny projekt" - tłumaczy.

Mularczyk, członek komisji śledczej ds. nacisków, we wtorek skrytykował sposób działania Karpiniuka. "Szef komisji powinien nas poinformować o pismach. Powinien mieć też zgodę komisji, aby je wysyłać" - podkreślił poseł PiS.

"Być może Karpiniuk powinien stanąć przed tzw. komisją hazardową jeśli wiedział o tym, że toczy się jakaś gra wobec zarzutów dotyczących Kamińskiego. Ta sprawa może się po części łączyć ze sprawą przecieku w aferze hazardowej" - zaznaczył.

Karpiniuk sugestię, że mógłby zeznawać przed komisją "hazardową" uznał za "żart, którego nie warto komentować".

Zgodnie z uchwałą o powołaniu komisji śledczej ds. tzw. afery hazardowej, sejmowi śledczy będą badać prace nad tzw. ustawą hazardową w czasie rządów SLD, PiS i PO, w zakresie automatów o niskich wygranych i wideoloterii. Komisja ma także zbadać działania instytucji państwowych w związku z tzw. przeciekiem o postępowaniu CBA w sprawie prac nad zmianami w ustawie hazardowej.