Prezydent USA Joe Biden zapowiedział w niedzielę, że Stany Zjednoczone odpowiedzą na atak na bazę położoną na północnym wschodzie Jordanii, przy granicy z Syrią, w którym zginęło trzech amerykańskich żołnierzy, a kilkudziesięciu odniosło obrażenia.

Biden, odbywający przedwyborczą trasę w Karolinie Południowej, poprosił uczestników spotkania o chwilę ciszy - podała agencja AP. "Mieliśmy ciężką noc na Bliskim Wschodzie. Zareagujemy"- powiedział.

Wcześniej prezydent przekazał, że USA wiedzą, iż za atakiem stoi jedna z licznych wspieranych przez Iran grup zbrojnych w Syrii i Iraku. "Bez żadnych wątpliwości pociągniemy do odpowiedzialności winnych w czasie i w sposób jaki wybierzemy" - oświadczył Biden.

CNN podała, powołując się na dwóch anonimowych urzędników, że w nocy z soboty na niedzielę dron uderzył w pobliżu kwater mieszkalnych na niewielkim amerykańskim posterunku Tower 22 przy granicy z Syrią. Nie jest jasne, dlaczego obrona przeciwlotnicza nie zestrzeliła drona – przekazała CNN.

Agencja Reutera poinformowała powołując się na amerykańskiego urzędnika, że 34 osoby z personelu bazy są na obserwacji pod kątem możliwego urazowego uszkodzenia mózgu. Pentagon nie podał szczegółów na temat rodzaju i powagi obrażeń, ale urazowe uszkodzenie mózgu jest częstym skutkiem dużego wybuchu – zaznaczył Reuters. (PAP)