Władimir Putin zalicza kolejne porażki propagandowe. Po rajdzie związanych z ukraińskim wywiadem rosyjskich rebeliantów w obwodzie biełgorodzkim wczoraj pojawiły się doniesienia o kłębach dymu nad mostem Krymskim. Kreml przekonuje, że ma to związek z ćwiczeniami wojskowymi. Ukraińcy mają jednak od kilku tygodni możliwość, aby zniszczyć przeprawę.

Brytyjczycy dostali pociski manewrujące Storm Shadow o zasięgu do 300 km. Z niepotwierdzonych informacji wynika, że mogą je odpalać nawet z samolotów sowieckiej produkcji i robią to z maszyn Su-24. Wiadomo, że wczoraj przeprawa była zamknięta.

Również wczoraj pojawiły się doniesienia o uszkodzeniu rosyjskiego okrętu zwiadu elektronicznego klasy Jurij Iwanow. Miało do tego dojść po minięciu przez jednostkę cieśniny Bosfor, czyli ok. 400 km od wybrzeży Ukrainy. Według wstępnych doniesień został zaatakowany przez bezzałogowe drony morskie.

Te wydarzenia wpisują się w serię wojskowych porażek Rosji. 13 maja informowano, że jednego dnia przy granicy rosyjsko-ukraińskiej w obwodzie briańskim zestrzelono dwa śmigłowce Mi 8 i dwa samoloty (Su-34 i Su-35). Maszyny te tworzyły zespół do prowadzenia wojny elektronicznej. Wcześniej podano, że Ukraińcom za pomocą systemów Patriot udało się zestrzelić pocisk hipersoniczny Kindżał, który miał być nie do zestrzelenia.

Według szefa prywatnej Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna, jeśli elity „nie zaczną poważnie traktować wojny, w Rosji może dojść do rewolucji”. Z kolei Władimir Putin we wtorkowym wystąpieniu mówił o tym, że Rosja przechodzi „trudny czas”. ©℗