Prezydenci Kirgistanu i Tadżykistanu rozmawiali w sobotę o przestrzegani rozejmu na granicy między państwami, a delegacje rządowe rozpoczęły rozmowy o demarkacji. Według agencji TASS pomimo rozejmu w sobotę ponownie doszło do ostrzału w spornym rejonie.

Jak podały służby prasowe prezydenta Tadżykistanu Emomali Rachmona w sobotę odbył on telefoniczną rozmowę z liderem Kirgistanu Sadyrem Dżaparowem. Była ona poświęcona "realizacji porozumienia o normalizacji sytuacji na granicy", przestrzeganiu rozejmu i wycofaniu wojsk.

W obwodzie batkeńskim, czyli po kirgiskiej stronie spornego odcinka granicy, rozpoczęły się natomiast rozmowy delegacji rządowych, których zadaniem jest delimitacja i demarkacja granicy pomiędzy oboma krajami oraz doprowadzenie do "uregulowanie konfliktu". Brak w pełni uregulowanej granicy pomiędzy tymi państwami - w przeszłości republikami ZSRR - jest przyczyną częstych incydentów.

Według agencji TASS pomimo zawartego 29 kwietnia rozejmu w sobotę znowu doszło do wznowienia działań wojskowych. Strona kirgiska twierdzi, że doszło do ostrzału jej pozycji oraz przemieszczania sprzętu wojskowego u sąsiada.

Konflikt rozpoczął się w środę od sporu i obrzucania się kamieniami lokalnych mieszkańców na tle dostępu do punktu dystrybucji wody. Znajduje się on na spornym odcinku granicy, a oba kraje roszczą sobie do niego pretensje.

Spór przerodził się w wymianę ognia pomiędzy siłami obu stron. Rozpoczęto ewakuację ludności cywilnej z pobliskich wsi.

Biszkek i Duszanbe oskarżały się wzajemnie o prowokacje i dążenie do eskalacji. 29 kwietnia ogłoszono rozejm.

Biszkek mówi w sumie o 33 zabitych oraz 120 rannych, w większości – cywili. Agencja Reuters mówi o 41 ofiarach konfliktu po obu stronach.