Podczas pierwszej fali pandemii krążyła mapa Europy z Niemcami jako wyspą, która relatywnie najlepiej radziła sobie z chorobą. Wydawało się, że kraj panuje również nad drugą falą. Teraz Niemcy są pierwszym z pięciu największych państw UE pod względem nowych infekcji - pisze "Die Welt".

Na początku drugiej fali pandemii koronawirusa wydawało się, że zdyscyplinowani Niemcy, podobnie jak wiosną, są w stanie lepiej niż inne kraje kontrolować liczbę infekcji - przypomina dziennik zauważając, że w tym samym czasie ponownie szybko rosła liczba zachorowań w państwach takich jak Hiszpania, Francja czy Belgia.

"Jednak pod koniec grudnia liczby pokazują co innego: jeśli spojrzeć na pięć największych krajów Unii Europejskiej po brexicie, w których mieszka ok. dwóch trzecich populacji całej UE, Niemcy są teraz na pierwszym miejscy pod względem nowych infekcji, wyprzedzając Włochy, Polskę, Francję i Hiszpanię" - czytamy w "Die Welt".

"Podczas gdy pozostałe cztery duże kraje zmniejszały liczbę zakażeń za pomocą surowych restrykcji, Niemcy nie były w stanie powstrzymać ich wzrostu poprzez lockdown w wersji light, nałożony na początku listopada" - zauważa gazeta.

W Niemczech z powodu pandemii zmarło znacznie mniej osób niż w innych krajach europejskich, ale obecnie państwo zajmuje trzecie miejsce wśród dużych krajów unijnych pod względem zgonów na Covid-19 w przeliczeniu na mieszkańca; liczba codziennie stwierdzanych zgonów nadal rośnie.

"W pierwszej fali wielu było zdumionych konsekwencją, z jaką kraje Europy Wschodniej zareagowały na pandemię. Republika Czeska była pierwszym krajem, który wprowadził obowiązkowe maseczki i jako pierwszy zarządził blokadę. Polska i Słowacja również zareagowały bardzo twardymi środkami i przeszły przez pandemię znacznie lepiej niż większość innych krajów europejskich, w tym Niemcy" - podkreśla dziennik.

Jak zauważa "Die Welt" podczas drugiej fali pandemii nie udało się powtórzyć tego sukcesu i kraje Europy Wschodniej również "musiały się ugiąć pod wykładniczym ciężarem pandemii".

"W Europie w walce z pandemią są prawie sami przegrani" - akcentuje gazeta porównując sytuację na kontynencie z tą w Azji, w której drugiej fali praktycznie nie ma. Kraje azjatyckie zareagowały na pandemię tak zdecydowanie, konsekwentnie i trwale, że wydaje się, że jest ona nadal pod kontrolą - zauważa dziennik.

"O ile pierwsza fala w Europie musiała być zaskoczeniem, kontynent - a Niemcy nie są wyjątkiem - z trudem wyciągnął konsekwentne wnioski z myślą o drugiej fali" - pisze "Die Welt". Większość państw ponownie straciła kontrolę nad pandemią jesienią. W końcu tylko dwóm krajom w Europie udało się tak konsekwentnie działać podczas obu fal, że bilans pandemii jest tam zbliżony do tego w krajach azjatyckich. Są to Norwegia i Finlandia, dwa najsłabiej zaludnione kraje w Europie - podsumowuje gazeta.