Poniedziałkowa decyzja szefa MSZ Radosława Sikorskiego o cofnięciu zgody na działanie konsulatu generalnego Rosji w Krakowie, to reakcja na potwierdzenie zaangażowania rosyjskich służb specjalnych w podpalenie hali targowej przy ulicy Marywilskiej w Warszawie.

W poniedziałek rzecznik MSZ Paweł Wroński przekazał, że strona rosyjska została poinformowana o cofniętej zgodzie na działanie konsulatu, zgoda cofana jest w formie noty dyplomatycznej, a przedstawiciel strony rosyjskiej został zaproszony do ministerstwa.

Ordasz powiedział dziennikarzom po wyjściu z MSZ, że uważa przedstawione stronie rosyjskiej zarzuty za absurdalne i bezpodstawne.

Przekazał, że spotkał się z zastępczynią dyrektora Departamentu Wschodniego MSZ Anną Kostrzewa-Misztal, otrzymał notę dyplomatyczną i usłyszał, że polski resort dyplomacji zamknie konsulat rosyjski w Krakowie do 30 czerwca. Pytany, o reakcję strony rosyjskiej, przekazał: "będzie odwet". Dopytywany czy oznacza to analogiczną decyzję wobec polskiego konsulatu na terenie Rosji powiedział, że choć nie może o tym teraz informować, to "raczej tak".

"To wybór strony polskiej. Nasze stosunki są nienajlepsze, a strona polska zdecydowała, żeby były one jeszcze gorsze, to nie nasza decyzja" - dodał.

Poza ambasadą w Warszawie Federacja Rosyjska do niedawna dysponowała w Polsce konsulatami w Poznaniu, Gdańsku i Krakowie, Polska zaś - poza ambasadą w Moskwie - placówkami dyplomatycznymi w Irkucku, Królewcu i Petersburgu.

W styczniu konsulat generalny RP w Petersburgu został zamknięty po wycofaniu zgody Rosji na działalność polskiej placówki. Była to retorsja w związku z decyzją polskiego ministra spraw zagranicznych o zamknięciu konsulatu generalnego Rosji w Poznaniu po stwierdzeniu przypadków powiązanego z władzami Rosji sabotażu na terytorium Polski.

Hala targowa przy ul. Marywilskiej 44 w Warszawie spłonęła 12 maja ub.r. Było tam około 1,4 tys. sklepów i punktów usługowych. W niedzielę wieczorem premier Donald Tusk przekazał, że "pożar na Marywilskiej był efektem podpalenia na zlecenie rosyjskich służb". "Działania koordynowane były przez osobę przebywającą w Rosji. Część sprawców przebywa już w areszcie, reszta została zidentyfikowana i jest poszukiwana. Dopadniemy wszystkich" - zapowiedział.(PAP)