B. premier Mateusz Morawiecki ocenił, że powodem, dla którego nie odbyły się planowane na maj 2020 r. wybory korespondencyjne, była chęć wymiany kandydata na prezydenta ze strony Platformy Obywatelskiej. "PO postanowiła dokonać obstrukcji i przekonać jeszcze część posłów z naszego obozu" - mówił.

Speculacje na temat przyczyn odwołania wyborów korespondencyjnych w 2020 r.

O to, czy to chęć "wymiany" kandydata na prezydenta PO w 2020 r. była powodem, dla którego nie odbyły się wybory korespondencyjne planowane na maj 2020 r., podczas posiedzenia sejmowej komisji śledczej zapytał Mateusza Morawieckiego, b. wiceszef MS, poseł Suwerennej Polski Michał Wójcik.

"Takie jest moje pełne przekonanie. W momencie, kiedy marszałek (Małgorzata - PAP) Kidawa-Błońska straciła szansę na zwycięstwo w wyborach prezydenckich, PO postanowiła dokonać obstrukcji (...) i przekonać dodatkowo jeszcze kilku-kilkunastu posłów z naszego obozu, co też się stało - stąd rola premiera (Jarosława - PAP) Gowina" - odparł były szef polskiego rządu.

Zdaniem Morawieckiego, wybory korespondencyjne nie odbyły się "wyłącznie ze względu na celowe działanie opozycji", w szczególności Platformy Obywatelskiej, a przed komisją jako świadek powinna zasiąść właśnie m.in. Kidawa-Błońska. "W głowie mi się nie mieści, że tak zasadniczy świadkowie mogą nie zostać wezwani" - podkreślił.

Oskarżenia o zamach na demokrację i politykę w czasach pandemii

Po utarczce słownej między Wójcikiem a szefem komisji Dariuszem Jońskim (KO) ten pierwszy zwrócił się do drugiego: "Dzisiaj są czasy zamachu na demokrację w Polsce (...) I takie czasy, kiedy tacy ludzi jak pan mogą być przewodniczącymi komisji śledczych. Ale przyjdzie taki czas, kiedy wyciągniemy pana z Brukseli i posadzimy jako świadka".

Wcześniej Morawiecki podkreślał, że "nie powinno robić się polityki na pandemii, tak jak Platforma i jej przedstawiciele".(PAP)

sno/ ero/ oloz/ mrr/