Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski ocenił w piątek zarzuty, postawione mu dzień wcześniej przez prokuraturę, jako "w dużej mierze wynikające z polityki". Zapowiedział też, że złoży wyjaśnienia w sprawie po zapoznaniu się z materiałami dowodowymi.

Prokuratura Regionalna w Krakowie postawiła w czwartek Jackowi Majchrowskiemu zarzuty dotyczące niedopełnianie obowiązków przy przyznawaniu dotacji na remont kamienicy na rogu ul. Gołębiej 5 i Wiślnej 6 w Krakowie. Dotacje w wysokości 1 mln 190 tys. zł w latach 2013-2019 miał, według śledczych, otrzymać podmiot prywatny, preferencyjnie potraktowany.

"Nie tylko moim zdaniem, ale zdaniem wielu prawników, całe postępowanie dotyczące przyznawania dotacji jest postępowaniem +nadmiarowym+" – odniósł się do sprawy Jacek Majchrowski podczas piątkowego briefingu prasowego.

Podkreślił, że to nie on, ale rada miasta przyznaje dotacje.

Wyjaśnił proces ubiegania się o dotacje celowe. powiedział, że podmioty zainteresowane otrzymaniem dofinansowania składają wnioski, które rozpatruje powołana przez prezydenta miasta komisja, złożona z pracowników urzędu, osób z zewnątrz i przedstawicieli rady miasta. Komisja ocenia wnioski pod względem formalny i dokumenty spełniające warunki przedkłada prezydentowi. Następnie są one opiniowane m.in. przez prawników, finansistów, merytorycznych pracowników wydziałów UMK. Prezydent przygotowuje zarządzenie ws. wniosków. Dokumenty opiniują komisje kultury i budżetowa. Następnie rada miasta podejmuje uchwałę o przyznaniu dotacji.

Jak podkreślił Majchrowski, miasto przyznało ok. 400 tego typu dotacji i żaden z podmiotów, które dotacji nie otrzymały, nie odwołał się od decyzji. Zaś rada miasta zawsze, oprócz jednego wyjątku, przyjmowała jednogłośnie takie uchwały.

Prezydent Majchrowski zaznaczył, że nie widzi tu niedopełnienia swoich obowiązków. "To było niedopełnienie obowiązków poprzez wykonywanie obowiązków" – skomentował.

Jak podkreślił, o przyznaniu dotacji nie decyduje to, kto jest właścicielem danego obiektu, ale jakie wartości ma obiekt. Budynek przy ul. Gołębiej i Wiślnej jest – jak zauważył prezydent – w strefie UNESCO, w strefie pomnika historii. "A więc budynek o najwyższych wartościach historycznych. Dlatego też te dotacje dostawał. Podobnie jak inne obiekty. Wiedzą państwo, że głównie sakralne" – mówił włodarz Krakowa.

Powołując się na opinie prawników zwrócił uwagę, że postępowanie toczy się od lat i ma "być jakimś zamknięciem postepowania związanego z zatrzymaniami kilka lat temu" wiceprezydent Elżbiety K. i innych osób związanych z magistratem.

Zdaniem Majchrowskiego postępowanie, toczące się jeszcze zanim ogłosił decyzję, że nie będzie się ubiegał o reelekcję, miało uderzyć w niego i osoby z nim związane. "Tak, w dużej mierze wynikające z polityki" – odpowiedział dziennikarzom dopytującym, czy widzi kontekst polityczny sprawy.

Odnosząc się do informacji prokuratury o tym, że odmówił złożenia wyjaśnień, zapowiedział, że złoży takie, ale po zapoznaniu się z materiałami dowodowymi.

Jak zauważają media, kamienica, która otrzymała dofinansowanie, należała do spółki, za którą odpowiadała rodzina byłej wiceprezydent miasta Elżbiety K.

"Nigdy nie analizuję czyją własnością jest zabytek. Chodzi o budynek" – powiedział prezydent. "Nigdy nie lobbuję z żadnymi wnioskami, zdaję się na wyniki komisji" - dodał.

Zgodnie z czwartkowymi informacjami Prokuratury Regionalnej w Krakowie, zarzuty dla prezydenta miasta są związane z niedopełnienie obowiązku przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez inną osobę.

Niedopełnienie obowiązków przez podejrzanego miało polegać na naruszeniu różnych przepisów i aktów prawnych, od aktów rangi ustawowej po Statut Miasta Krakowa, przy przyznawaniu dotacji celowych na prace konserwatorskie i restauratorskie przy zabytkach.

Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Krakowie Katarzyna Duda przekazała, że materiał dowodowy w sprawie "był gromadzony sukcesywnie od pewnego czasu".(PAP)

autor: Beata Kołodziej