Posłowie opozycji zgłosili w środę na posiedzeniu komisji obrony wniosek o skierowanie do rządu dezyderatu ws. zmiany decyzji dotyczącej niemieckich baterii Patriot. Po kilkunastu minutach burzliwych obrad i godzinnej przerwie posiedzenie odroczono do czwartku.

Środowe posiedzenie sejmowej komisji obrony narodowej miało być poświęcone rozpatrzeniu informacji MON na temat udziału polskiego przemysłu zbrojeniowego w Pakiecie Wzmocnienia Sił Zbrojnych RP na lata 2023-2025. Na posiedzeniu był obecny m.in. wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz.

"Histeryczny lęk przed tematem baterii Patriot"

Na początku posiedzenia wiceprzewodniczący komisji Czesław Mroczek (KO) zgłosił jednak wniosek formalny dotyczący rozszerzenia porządku obrad. "Chodzi o to, abyśmy w punkcie pierwszym dzisiejszego posiedzenia przyjęli dezyderat do Rady Ministrów i Najwyższej Izby Kontroli w sprawie nieodpowiedzialnej decyzji ministra obrony narodowej o odmowie przyjęcia wsparcia sojuszniczego w zakresie wzmocnienia systemu obrony powietrznej w sytuacji bezpośredniego zagrożenia naszego terytorium atakiem rakietowym" - powiedział poseł KO.

"Niemcy chcą skierować do Polski dwie baterie systemu Patriot. Minister Mariusz Błaszczak odmówił przyjęcia tego wzmocnienia. To decyzja niezwykle bulwersująca, naraża na szwank zdrowie i życie Polaków" - kontynuował Mroczek. Dodał, że w dezyderacie zawarty zostałby apel o pilną zmianę tej decyzji szefa MON, zaś NIK miałby dodatkowo zbadać całą sprawę.

Posłowie opozycji wnioskowali o bezpośrednie przejście do głosowania nad projektem dezyderatu.

Z kolei wiceprzewodniczący komisji Piotr Kaleta (PiS) przyznał, że temat jest bardzo ważny i nie powinien być w środę debatowany, tylko na przykład na specjalnie zwołanym w tym celu posiedzeniu komisji. "Wydaje mi się, że aby uzyskać pełną informację na ten temat (...), to wywoła to skutek odroczenia tego posiedzenia, żeby taka informacja do nas dotarła" - zaznaczył.

"Protestuję przeciwko wystąpieniom, że minister obrony narodowej z czegokolwiek zrezygnował. Jesteśmy w stałym kontakcie i dialogu ze strona niemiecką" - podkreślił natomiast wiceminister Skurkiewicz. Ocenił, że mówienie, iż "czegokolwiek nie chcemy jest absolutnym nadużyciem".

Andrzej Rozenek (PPS) zaś wskazywał, że "padły wnioski formalne, proszę o ich przegłosowanie".

W odpowiedzi przewodniczący komisji Michał Jach (PiS) wskazał, że "cztery godziny temu było posiedzenie prezydium komisji i nie było żadnego wniosku, żeby to było". "Czy mamy się traktować poważnie, czy niepoważnie? Ogłaszam godzinę przerwy" - dodał.

Wywołało to głośne protesty posłów opozycji. "Co pan robi? Pan zrywa posiedzenie, najpierw trzeba przegłosować wnioski formalne" - mówili posłowie KO do przewodniczącego po ogłoszeniu przerwy. Cezary Tomczyk (KO) pytał przewodniczącego komisji, czy "chce się zmierzyć z wnioskiem o odwołanie". "Histeryczny lęk przed tematem baterii Patriot nie przystoi na tej komisji" - dodawał Rozenek.

Po około godzinie posłowie opozycji zaczęli dopytywać, czy posiedzenie będzie wznowione. "Na kogo czekamy? Na posłów PiS?" - pytali. Tomczyk dodawał, że "musimy sprawdzić, czy nie są na sejmowym basenie".

W końcu po ponad godzinie przewodniczący komisji ogłosił, że przedłuża przerwę w posiedzeniu do czwartku, do godz. 13.

Niemieckie Patrioty w Polsce?

15 listopada, gdy siły rosyjskie prowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę, we wsi Przewodów (woj. lubelskie) blisko granicy polsko-ukraińskiej spadła rakieta i doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch Polaków. Jak później informowały polskie władze, była to najprawdopodobniej rakieta ukraińskiej obrony powietrznej; podkreślono, że wszystko wskazuje na to, że sytuacja ta była wynikiem nieszczęśliwego wypadku.

Kilka dni później minister obrony Niemiec Christine Lambrecht zaproponowała wsparcie dla Polski obejmujące systemy obrony przeciwlotniczej Patriot i myśliwce Eurofighter, które strzegłyby polskiej przestrzeni powietrznej. Dzień później minister Błaszczak poinformował, że z satysfakcją przyjął propozycję niemieckiej minister obrony. Zapowiedział wówczas, że podczas rozmowy telefonicznej ze stroną niemiecką zaproponuje by system stacjonował przy granicy z Ukrainą.

W ubiegłą środę Błaszczak poinformował, że zwrócił się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie Patriot zostały przekazane Ukrainie. Według niego, "to pozwoli uchronić Ukrainę przed kolejnymi ofiarami i blackoutem i zwiększy bezpieczeństwo naszej wschodniej granicy".

Dzień później niemiecka minister obrony stwierdziła, że proponowane Polsce "patrioty są częścią zintegrowanej obrony powietrznej NATO, co oznacza, że mają zostać rozmieszczone na terytorium NATO". Dodała, że jakiekolwiek użycie ich poza terytorium NATO wymagałoby wcześniejszych rozmów z NATO i sojusznikami.

W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki powiedział, że Polska rozważy wariant przyjęcia niemieckich zestawów Patriot, jeśli Niemcy nie przekażą ich Ukrainie, ale "zwracamy uwagę na to, że przecież nikt nie chce pozyskiwać sprzętu po to, by on stał".

W środę Błaszczak poinformował, że rozmawiał tego dnia z Lambrecht i ponownie przekonywał do rozstawienia wyrzutni Patriot na Ukrainie. Minister Lambrecht zadeklarowała, że przedstawi tę kwestię w ramach rządu; liczę na poparcie - poinformował wicepremier, szef MON na Twitterze. (PAP)

autor: Marcin Jabłoński

mja/ itm/