Najprawdopodobniej doszło do popełnienia przestępstwa polegającym na wprowadzeniu do Odry substancji, która wywołuje śmierć ryb - ocenił w czwartek wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba.

Wiceszef resortu klimatu i środowiska podczas konferencji w Cigacicach (lubuskie) zapewnił, że nie są prawdziwe informacje, jakoby nie przeprowadzono badań wody po stwierdzeniu zjawiska śniecia ryb w Odrze. Podkreślił, że Inspekcja Ochrony Środowiska zareagowała od razu po otrzymaniu informacji o tym fakcie.

"Mamy najprawdopodobniej do czynienia z popełnieniem przestępstwa polegającym na tym, że wprowadzono do wody substancję, która wywołuje śmierć ryb i innych organizmów. To w tej chwili jest weryfikowane" - powiedział Ozdoba.

Wiceminister wyjaśnił, że aby wyjaśnić przyczynę śnięcia ryb zostały pobrane próbki wody. Poinformował ponadto, że w czwartek do specjalistycznego laboratorium w Puławach trafiły też próbki ryb jakie zostały wyłowione z rzeki. "Będzie w stanie zero jedynkowo co było przyczyną śnięcia ryb" - dodał.

Wcześniej na Twitterze Ozdoba informował, że kto zanieczyszcza wodę substancją, powodując zagrożenie dla środowiska lub życia i zdrowia ludzi, popełnia przestępstwo z art. 182 Kodeksu Karnego. "Obecnie, za czyn ten, grozi kara p.w. od 3 miesięcy do lat 5. Dzięki przyjętej nowelizacji będzie zagrożony karą więzienia od 6 miesięcy do lat 8" - zwrócił uwagę.

Kostrzyn nad Odrą, 10.08.2022. Śnięte ryby w Odrze w Kostrzynie nad Odrą, 10 bm. Pierwsze informacje o masowym ich śnięciu w tej rzece zaczęły pojawiać się pod koniec lipca br. i dotyczyły woj. dolnośląskiego, m.in. rejonu śluzy w Oławie. Wędkarze mówią o katastrofie ekologicznej, która przetrzebi pogłowie ryb w tej rzece na wiele lat. (aldg) PAP/Lech Muszyński ***Zdjęcie do depeszy PAP pt. Lubuskie/ Śnięte ryby w Odrze, trwa szukanie przyczyny*** / PAP / Lech Muszyński

Wody Polskie: z Odry wybrano 10 ton martwych ryb

Nasi pracownicy, ale przede wszystkim Polski Związek Wędkarski i ochotnicy wybrali z rzeki 10 ton martwych ryb. To pokazuje, że mamy do czynienia z gigantyczną i bulwersująca katastrofą ekologiczną - powiedział w czwartek prezes Wód Polskich Przemysław Daca.

Prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Przemysław Daca wziął udział w czwartkowej konferencji ws. zanieczyszczenia Odry, która odbyła się w Cigacicach (woj. lubuskie).

"Sytuacja jest naprawdę bardzo poważna i wszyscy się powinniśmy skupić na tym, żeby to rozwiązać. Z punktu widzenia Wód Polskich doszło do naprawdę bardzo poważnej katastrofy ekologicznej. Zaczęła się pomiędzy 26 a 27 lipca w okolicach Oławy i ta fala trucizny, bo prawdopodobnie mamy do czynienia z trucizną, doszła do ujścia rzeki Warty" - stwierdził Przemysław Daca.

Zaznaczył, że pracownicy, ale przede wszystkim Polski Związek Wędkarski, jak również ochotnicy, wybrali z rzeki 10 ton martwych ryb. "To pokazuje, ze mamy do czynienia z gigantyczną i bulwersującą katastrofą ekologiczną" - dodał.

"Z pierwszych wyliczeń dotyczących szkód środowiskowych, przede wszystkim na rybach, to możemy mówić o kosztach rzędu kilkunastu milionów złotych" - podkreślił. Przypomniał, że państwo w ciągu 2 lat zarybiło węgorzem Odrę za 2 mln zł, a Polski Związek Wędkarski w ciągu roku za ponad milion złotych. "Prawdopodobnie ten narybek nie przeżył" - dodał.

Śnięta ryba w Odrze w okolicy wsi Cigacice / PAP / Lech Muszyński

"A tutaj ktoś, kto myśli, że jest bezkarny, kto truje naszą polską rzekę, doprowadza do katastrofy. Jestem tym zbulwersowany i oczekuję, że zostanie znaleziony truciciel i zostanie przykładnie ukarany. Bo do momentu, kiedy nie będziemy karać przykładnie takich trucicieli, takie rzeczy będą się powtarzać" - ocenił.

Zaznaczył, że sytuacja ta jest od samego początku wykorzystywana do hejtu i ataku politycznego. "Nie jest prawdą, że Wody Polskie od samego początku nic nie robiły. Wystarczy rzucić okiem na strony internetowe RZGW we Wrocławiu, Gliwicach czy w Szczecinie. Tam są cały czas podawane komunikaty" - wyjaśnił.

Podkreślił, że pierwszy raz z ministrem i głównym inspektorem ochrony środowiska spotkali się już 3 sierpnia podczas sztabu kryzysowego. "Moi pracownicy zgłosili bezzwłocznie do wojewódzkich inspektorów ochrony środowiska, którzy od tamtej pory prowadzą na bieżąco badania oraz monitoring, zgłosiliśmy to także na policję" - zaznaczył.

"Wody Polskie nie są od tego, żeby badać próbki i szukać winnych, od tego są inne służby. Liczę, że te służby się wykażą i odpowiednio ukażą" - podkreślił.

Straż pożarna odławia śnięte ryby z Odry w okolicy wsi Cigacice / PAP / Lech Muszyński

autor: Michał Boroń

mick/ mmd/ je/