Nie ma żadnych list z podpisami w sprawie odwołania szefa PO Borysa Budki; to scenariusz wyssany z palca - podkreślił prezydent Warszawy, wiceszef PO Rafał Trzaskowski w wywiadzie dla Wirtualnej Polski. Zapewnił, że dobrze współpracuje mu się z Budką .

W opublikowanej w poniedziałek rozmowie Trzaskowski podkreślił, że "na serio traktuje swoje zobowiązania wobec ruchu Wspólna Polska". Dodał, że "w najbliższych miesiącach będzie o nim znacznie głośniej".

Prezydent Warszawy był pytany o słowa przewodniczącego PO Borysa Budka, który w udzielonym w połowie marca wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" powiedział, że pomysł o powstaniu ruchu Trzaskowskiego był "pod wpływem emocji". "Rzuciliśmy hasło i potem trzeba się tłumaczyć" - przyznał wtedy Budka.

Trzaskowski ocenił, że "każdemu zdarza się udzielić wywiadu, który jest nie do końca przemyślany". "Rozmawialiśmy na ten temat z Borysem, bo nam się dobrze razem współpracuje" - podkreślił wiceszef PO.

"Sytuacja mogłaby być lepsza, bo zaczęliśmy pracować nad ofensywą programową, którą wstrzymała pogarszająca się sytuacja epidemiczna, która dla mnie skończyła się chorobą, natomiast jestem przekonany, że pokażemy siłę, która w nas drzemie" - mówił polityk. "Już w najbliższych dniach i tygodniach kolejne inicjatywy polityczne Platformy Obywatelskiej - m.in. w dziedzinie polityki zagranicznej, bo na tym odcinku mamy największe zasoby i doświadczenie spośród wszystkich partii politycznych" - zapowiedział Trzaskowski.

W nawiązaniu do rankingu zaufania do polityków z połowy kwietnia, Trzaskowski był pytany, czy "nie korci go, aby pójść krok dalej. Trzaskowski został liderem rankingu zaufania w sondażu IBRIS dla Onetu, wyprzedzając szefa PO Borysa Budkę.

"To nie jest czas i miejsce na takie dyskusje. Musimy sobie jednak zadać pytanie o współpracę wszystkich sił opozycyjnych i wzniesienie się ponad wzajemne uszczypliwości i doraźną konkurencję. Scenariusz przyspieszonych wyborów wydaje się prawdopodobny, dlatego zamiast personaliami, powinniśmy się zajmować opracowywaniem scenariusza szerokiego bloku, który przejmie stery po Zjednoczonej Prawicy. Ja do takiej współpracy jestem gotowy od dawna" - powiedział prezydent Warszawy.

Zaprzeczył jednocześnie doniesieniom tygodnika "Wprost", że wśród mazowieckich działaczy zbierane są podpisy w sprawie odwołania Budki. "To bardzo mało wiarygodne źródło, opierające się na ploteczkach i złośliwościach. Nie ma żadnych list, poza tym kto miałby zbierać pod nimi podpisy? Czyje i kiedy? To scenariusz wyssany z palca. Wszystko po to, aby tworzyć wrażenie sensacji, jak choćby bzdurne historie o tym, że +nie podoba mi się bycie prezydentem Warszawy+. A ja moją pracę bardzo lubię" - podkreślił Trzaskowski.

Wiceszef PO był pytany, czy w przypadku ewentualnego rozpadu rządu i zjednoczenia opozycji, byłby gotowy na "opuszczenie fotela prezydenta stolicy i przejście na Wiejską".

"Większość partii funkcjonuje w scenariuszu wyborów za dwa lata, ale ja byłbym zwolennikiem odważniejszego podejścia do sprawy. Jestem przekonany, że gdy scenariusz polityczny przyspieszy, nasi koledzy i koleżanki wykażą się większą dojrzałością, bo sytuacja ich do tego zmusi. Jeśli pyta pan o moje plany - sprawa jest jasna. Najbardziej chciałbym ubiegać się o drugą kadencję prezydentury w Warszawie" - zadeklarował Trzaskowski.

Odnosząc się do budowanego przez Szymona Hołownię ugrupowania Polska 2050, prezydent Warszawy ocenił: "więcej nas łączy, niż dzieli".

"Problem polega jednak na tym, że jeżeli jedna z ważniejszych formacji opozycyjnych chce się dzisiaj skupiać głównie na łowieniu cudzych posłów i odwoływaniu się do tych samych wyborców - to osłabia całą opozycję. Takimi metodami daleko nie zajdziemy" - zauważył polityk.

"Czy to są nowe standardy polityczne zapowiadane przez Polskę 2050? Mówię to bez złośliwości, ale takim postępowaniem można tylko obniżyć swoją wiarygodność. Świeżość nie trwa wiecznie. Biedroń, Palikot czy Petru też byli kiedyś atrakcyjni politycznie i obiecywali nową jakość. Na miejscu Szymona Hołowni skupiłbym się raczej mobilizowaniu nowych wyborców i kreowaniu własnych liderów" - dodał Trzaskowski.