W poniedziałek kanadyjskie konsorcjum Central European Petroleum ogłosiło odkrycie pod dnem Zatoki Pomorskiej złoża gazu ziemnego. Jego wielkość oszacowano na 200 mln baryłek ekwiwalentu ropy naftowej.
Prof. Christian Holden z Wydziału Inżynierii uniwersytetu technicznego NTNU w Trondheim, na którym kształci się większość specjalistów norweskiego sektora paliwowego, ocenił, że choć podana wielkość złoża wydaje się olbrzymia, daleko jej do największych pól gazowych w jego kraju.
„Wśród prawie setki eksploatowanych w Norwegii złóż gazu, odkryte właśnie na Bałtyku byłoby mniej więcej w połowie stawki” - porównał w rozmowie z PAP Holden.
Norweg o złożu gazu w Polsce: „To potrwa. I może być zanieczyszczone”
Ekspert ocenił, że trudno określić, kiedy ewentualna produkcja na złożu pod Świnoujściem mogłaby się rozpocząć. W każdym przypadku eksploatacja przebiega w innych warunkach terenowych, lokalizacyjnych i geologicznych. Z tego powodu brak jest standardowych konstrukcji czy projektów, a każda platforma z towarzyszącą infrastrukturą musi być zaprojektowana od podstaw. A to, według Holdena, niezależnie od procedur administracyjnych, środowiskowych i prawnych, zajmie czas.
„Nawet pięcioletnia perspektywa rozpoczęcia produkcji byłaby w mojej opinii bardzo optymistyczna” - stwierdził naukowiec.
Według niego, trudno również ocenić koszt inwestycji niezbędnych do rozpoczęcia wydobycia. Z jednej strony Bałtyk w miejscu odkrycia jest płytki, a dno znajduje się na głębokości około 10 metrów, co może pozwolić na wykorzystanie niewielkich platform. Jednak Holden spodziewa się, że gaz ze świnoujskiego złoża może być poważnie zanieczyszczony.
„Może zawierać sporo dwutlenku węgla, wody, a nawet siarkę. Aby gaz trafił to systemu, musi zostać oczyszczony. To wymaga dodatkowych instalacji. Nie wiemy też nic o ciśnieniu panującym wewnątrz złoża. Jeżeli byłoby ono wysokie, łatwiej będzie gaz wydobyć. Jeśli niskie, od początku produkcja będzie wymagać tzw. kompresorów. Kompresory i tak z czasem staną się konieczne, ponieważ wraz z wydobyciem ciśnienie w złożu spada” - przypomniał norweski badacz.
Gaz ze złoża rzadko wydobywany jest w całości. Rozmówca PAP zwrócił uwagę, że średni poziom eksploatacji to 75 proc., a jej wydajność z czasem wyraźnie maleje.
Polska może zarobić na gazie z Bałtyku. Ale tylko pod jednym warunkiem
W opinii Holdena trudno też oszacować, ile Polska będzie mogła zarobić na gazie z Zatoki Pomorskiej. Profesor zwrócił uwagę, że niektóre państwa wprowadziły obowiązek korzystania w procesie produkcji z krajowych, często państwowych przedsiębiorstw. Wówczas kraj może zarobić nie tylko na opłatach koncesyjnych i podatkach, ale uczestniczy w przychodach na każdym etapie eksploatacji.
„Oczywiście, że cieszylibyśmy się w Norwegii ze znalezienia złoża tej wielkości, ale nie zmieniłoby ono zasadniczo naszej branży ani jej dochodów. Nasze największe pole, Troll, jest 50 razy większe od szacunkowej wielkości nowo odkrytego na Bałtyku. Kolejne dwa są 20 razy większe. Niestety, nie sądzę, by można było planować długoterminowy rozwój kraju w oparciu o wydobycie gazu ze złoża pod Świnoujściem” - podsumował norweski profesor.