Wbrew deklaracjom rządu projekt budżetu jest znacznie bardziej prospołeczny niż prorozwojowy – wskazuje dr Bartłomiej Biga z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Ekspert wymienia też szereg zagrożeń związanych z optymistycznymi jego zdaniem założeniami budżetu.
Przyjęty w czwartek przez rząd wstępny projekt budżetu na 2017 r. przewiduje dochody na poziomie 324,1 mld zł, wydatki 383,4 mld zł, a deficyt nie większy niż 59,3 mld zł. Wzrost PKB prognozowany jest na poziomie 3,6 proc. Oprócz Programu 500 plus w projekcie zaplanowano m.in. rezerwę na decyzję ws. obniżenia wieku emerytalnego, na programy kolejowe i drogowe, program przekopu przez Mierzeję Wiślaną i podwyżki dla budżetówki.
„Wbrew deklaracjom rządu nie jest to w takim samym stopniu budżet prospołeczny i prorozwojowy. Pierwszy komponent jest bowiem o wiele bardziej rozbudowany kosztem drugiego” - powiedział PAP specjalista, pracujący też dla Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego jako ekspert ds. ekonomicznej analizy prawa.
Jego zdaniem, o ile w kontekście 2017 r. nie jest to jeszcze niebezpieczne, kontynuowanie takiej polityki budżetowej w dłuższym okresie może poważnie zaszkodzić gospodarce.
Ponadto zdaniem Bigi przyjęcie blisko 3-procentowego deficytu budżetowego w sytuacji umiarkowanie dobrego wzrostu gospodarczego może doprowadzić do sytuacji, w której w przypadku znacznego pogorszenia koniunktury – choćby ze względu na okoliczności zewnętrzne – rząd przy tak wysokim poziomie długu publicznego może nie mieć dostatecznych środków na bardzo potrzebną wtedy interwencję.
„Nie ma powodów, aby bić na alarm. Trzeba jednak wyrazić niepokój, szczególnie, gdy patrzy się na ten budżet w nieco dłuższej perspektywie. Okaże się on właściwy bowiem wyłącznie w sytuacji, gdy Plan Morawieckiego zadziała w prawie 100 proc. i żaden kryzys światowy nie zakłóci dotychczasowego tempa wzrostu gospodarczego w Polsce” - uznał ekspert.
„Są to jednak prognozy nad wyraz optymistyczne” - zastrzegł.
Jego zdaniem warto podkreślić znajdującą odzwierciedlenie we wstępnym projekcie budżetu dużą dyscyplinę rządu w realizowaniu sztandarowych obietnic wyborczych.
„Trzeba jednak negatywnie ocenić brak realnych działań ułatwiających prowadzenie działalności gospodarczej. Jednak, jeśli przedsiębiorczość będzie stłamszona, to prędzej czy później odbije się to także na dochodach podatkowych państwa. Patrząc na przedstawiony wstępny projekt budżetu można odnieść wrażenie, że rząd nie dostrzega tej prawidłowości” - uznał Biga.
Według specjalisty rząd też jedynie w ograniczonym stopniu widzi, że ma poważny problem z efektywnym wprowadzaniem nowych podatków, co obrazują stosunkowo niskie dochody z podatku bankowego. „Może się okazać, że także inne zakładane źródła nowych lub zwiększonych dochodów podatkowych okażą się znacznie niższe niż prognozowano – i to jest największą niewiadomą, a więc i niebezpieczeństwem, wstępnego projektu budżetu na 2017 r.” - wskazał Biga
Jego zdaniem sukces budżetu na 2017 r. będzie również w dużej mierze zależał od przełożenia zwiększonych wydatków na obronę narodową oraz infrastrukturę drogową i kolejową na kondycję polskich firm realizujących zamówienia w tych obszarach. „Pozytywne przełożenie nie jest oczywiste, czego dowodem są liczne niewypłacalności przedsiębiorstw realizujących kontrakty przed Euro 2012” - przypomniał naukowiec z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.(PAP)