Pod koniec grudnia krakowski Sąd Apelacyjny rozpozna apelację w sprawie oddalenia powództwa byłego więźnia Auschwitz Karola Tendery przeciw niemieckiej telewizji ZDF o przeprosiny za określenie "polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz".

W kwietniu Sąd Okręgowy uznał, że dobra osobiste powoda - w postaci jego godności człowieka, tożsamości narodowej i godności narodowej - zostały naruszone, ale został on skutecznie przeproszony. Dlatego powództwo oddalił.

Apelację złożył powód reprezentowany pro bono przez radcę prawnego Lecha Obarę, jednocześnie przewodniczącego Stowarzyszenia "Patria Nostra". Stowarzyszenie skupia prawników oraz byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych powstałych na terenie Polski w okresie II wojny światowej i ma na celu m.in. przeciwdziałanie kształtowaniu nieprawdziwego wizerunku Polski przez zagraniczne media.

Karol Tendera w mediach i piśmie do swojego pełnomocnika wyrażał oczekiwanie, by termin rozprawy apelacyjnej został wyznaczony jak najszybciej. "Wkroczyłem już w 96. rok życia, a chciałbym doczekać zakończenia tego procesu sądowego" – napisał do pełnomocnika. Stowarzyszenie "Patria Nostra" już wcześniej występowało do ministra sprawiedliwości z propozycjami zmian m.in. w zakresie rozpoznawania poza kolejnością spraw o doniosłym społecznie znaczeniu i z uwagi na podeszły wiek uczestnika oraz zwolnień od kosztów.

Proces w tej sprawie rozpoczął się w lutym 2015 r. Były więzień niemieckiego obozu Auschwitz 95-letni Karol Tendera wystąpił z pozwem przeciw niemieckiej telewizji ZDF. Domagał się w nim przeprosin za to, że 15 lipca 2013 r. na portalu zdf.de w informacji o planowanej emisji programu dokumentalnego "Verschollene Filmschatze. 1945. Die Befreiung der Konzentrationslager", posłużono się określeniem "polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz". Chciał także sądowego zakazu posługiwania się tego typu określeniami. Po interwencji dyplomatycznej opis zmieniono.

W ocenie byłego więźnia publikacja naruszyła jego poczucie przynależności narodowej i godność narodową, które winny być chronione przez prawo na zasadzie przewidzianej dla dóbr osobistych. Pełnomocnicy pozwanej ZDF wnosili o oddalenie pozwu.

Karol Tendera od wielu lat podejmuje działania w celu zachowania w świadomości społecznej pamięci o ofiarach zbrodni popełnionych przez Niemców w okresie II Wojny Światowej. Jest autorem książki "Polacy i Żydzi w KL Auschwitz 1940-1945", współpracuje z Fundacją Pamięci Ofiar Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, uczestniczy w wielu spotkaniach edukacyjnych, przedstawiając ludziom z wielu krajów swoje doświadczenia z okresu II Wojny Światowej i przestrzegając przed zgubnymi skutkami ideologii nazistowskiej.

"Takie haniebne oskarżenia naruszają moje dobra osobiste i bezczeszczą mój honor narodowy, bo wynika z nich, że my tam byliśmy oprawcami. Oburza mnie działanie fałszerzy historii. Dlatego złożyliśmy pozew, ponieważ władze nieskutecznie albo słabo działały" - mówił przed sądem Tendera.

Pełnomocnicy pozwanej ZDF wskazywali, że pozwana telewizja zapobiegła skutkom pomyłki i nie uchyla się od mówienia o odpowiedzialności narodu niemieckiego. Ponadto poinformowali, iż po sprostowaniu pomyłki powód został osobiście przeproszony w listach. Przedstawili także oświadczenie, jakie w przeddzień ostatniej rozprawy pojawiło się na stronie internetowej w serwisie publikującym bieżące informacje ZDF, a zawierające przeprosiny za pomyłkę z lipca 2013 r.

Sąd uznał w wyroku, że pozwana ZDF używając sformułowania o "polskich obozach zagłady" naruszyła dobra Karola Tendery w postaci jego godności człowieka, tożsamości narodowej i godności narodowej, ponieważ jest to określenie kłamliwe, fałszujące historię i sugerujące, jakoby to naród polski był sprawcą zbrodni nazistowskich.

Sąd stwierdził jednak, że powód został skutecznie przeproszony - dwukrotnie w listach przesłanych w 2013 roku na ręce jego pełnomocnika i w oświadczeniu zamieszczonym 11 kwietnia br. na stronie internetowej ZDF. Dlatego powództwo oddalił.

W uzasadnieniu wyroku sąd podkreślił, że tożsamość i godność narodowa należą do katalogu chronionych dóbr osobistych, a powód oprócz tego, że był więźniem i posiada narodowość polską, aktywnie bierze udział w działaniach o zachowanie pamięci o obozach koncentracyjnych i o zatamowanie fali oszczerstw i nieprawdziwych oskarżeń na ten temat.

Sąd wskazał jednak, że skoro sprawa dotyczy ochrony dóbr osobistych powoda, a nie innej osoby bądź osób, dlatego - zdaniem sądu - "powód nie może domagać się szerszych przeprosin w mediach, jak określił to w pozwie, ponieważ nie może działać w imieniu narodu polskiego, nie może zastępować władz państwa polskiego". Sąd wyjaśnił, że nie znalazł podstaw do zakazania ZDF używania określenia "polskie obozy zagłady", ponieważ powód nie udowodnił, że istnieje takie ryzyko po stronie ZDF.

Od tego wyroku apeluje powód poprzez swych pełnomocników z kancelarii "Lech Obara i Współpracownicy". "My twierdzimy, że te przeprosiny nie satysfakcjonują w pełni pana Karola Tendery i to poddamy kontroli sądu apelacyjnego. Nie zgadzamy się też, że nie zastosowano zakazu wobec ZDF używania tego sformułowania w przyszłości. To również poddamy ocenie sądu, ponieważ jest to tzw. fałszywy kod pamięci. Jest sens, żeby o to walczyć" - zapowiadał po wyroku Obara.

Przyznał jednak, że "ten wyrok mimo jego brzmienia traktuje jako zwycięstwo". Jak podkreślił, kilka lat wcześniej godność osobista, godność narodowa i prawo do tożsamości narodowej nie były zaliczane przez sądy do kategorii dóbr osobistych. Ponadto wyrok sądu wskazuje, że "to polski sąd będzie rozpoznawał tego typu sprawy w oparciu o prawo europejskie". Kolejna ważna okoliczność - według Lecha Obary - to fakt, że według sądu każdy więzień obozu może czuć się obrażony takimi sformułowaniami i domagać się ochrony prawnej, choć - jego zdaniem - należałoby to prawo przypisać każdemu Polakowi związanemu z własnym narodem i jego historią.

W połowie lipca przed krakowskim sądem ruszył proces cywilny przeciw twórcom niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" i telewizji ZDF za naruszenie dóbr osobistych żołnierzy AK. Proces wytoczył 92-letni żołnierz Armii Krajowej Zbigniew Radłowski oraz Światowy Związek Żołnierzy AK. Wystąpili oni przeciw producentom trzyczęściowego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie", tj. UFA Fiction oraz współproducenta ZDF (II program niemieckiej telewizji) za naruszenie dóbr osobistych rozumianych jako prawo do tożsamości narodowej, dumy narodowej i narodowej godności oraz wolności od mowy nienawiści. Pełnomocnicy pozwanych wnosili o odrzucenie pozwu. Do procesu przystąpiła prokuratura.

Proces monitoruje Reduta Dobrego Imienia - Polska Liga przeciw Zniesławieniom (RDI). Jak podkreślił po rozpoczęciu procesu prezes RDI Maciej Świrski, wyrok w sprawie pozwu Karola Tendery był bardzo istotny dla środowisk kombatanckich w Polsce. "Było to pozytywne rozstrzygnięcie w tym zakresie, że ustalono właściwość polskiego sądu do rozpoznawania tego typu spraw; stwierdzono, że sformułowanie takie jest zniewagą i uzyskano skuteczne przeprosiny na piśmie oraz wskazano w ten sposób, że można pozywać w takich przypadkach” – podkreślił Świrski.

W połowie sierpnia rząd przyjął projekt Ministerstwa Sprawiedliwości, według którego za zwrot typu "polski obóz" ma grozić do 3 lat więzienia. Ma on też umożliwić wytaczanie za takie zwroty procesów cywilnych, m.in. przez Instytut Pamięci Narodowej i organizacje pozarządowe.

Projekt nowego zapisu ustawy o IPN głosi, że kto publicznie i wbrew faktom przypisuje narodowi polskiemu lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, podlega karze grzywny lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Taka sama kara ma grozić za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".

Jeśli sprawca działałby nieumyślnie, podlegałby karze grzywny lub ograniczeniu wolności. Nie byłoby przestępstwem popełnienie tych czynów "w ramach działalności artystycznej lub naukowej". Nowy przepis ma się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu". Śledztwo z urzędu wszczynałby prokurator IPN; wyrok podawano by do publicznej wiadomości. (PAP)