Stanowczy protest - takie stanowisko polskiej strony przekazał MSZ rosyjskiemu ambasadorowi w związku z jego piątkowymi wypowiedziami.

W komunikacie po spotkaniu szefa Departamentu Wschodniego z Siergiejem Andriejewem czytamy, że zwrócono mu uwagę, iż są one "nieprawdziwe i stoją w sprzeczności z ustaleniami historyków polskich i rosyjskich, m.in. pracujących w ramach polsko-rosyjskiej grupy ds. trudnych. Przypomniano też, że Pakt Ribbentrop - Mołotow został potępiony przez Zjazd Deputowanych Ludowych ZSRR, a rosyjska Duma wydała uchwałę w sprawie zbrodni katyńskiej.

Ambasadorowi przypomniano, że "rolą dyplomaty jest budowanie klimat zaufania i praca na rzecz rozwoju stosunków z krajem akredytacji, czemu nie służą jego ostatnie wypowiedzi". Wyrażono także nadzieję, że kolejne wypowiedzi i działania ambasadora Federacji Rosyjskiej w Warszawie nie będą "tak kontrowersyjne jak dotychczas" i będą wpisywać się w konstruktywne działania na rzecz rozwoju stosunków polsko-rosyjskich. Siergiej Andriejewa mówił przed trzema dniami w telewizji TVN24 między innymi, że "Polska ponosi współodpowiedzialność za wybuch II wojny światowej" oraz że wkraczając 17 września do Polski, Armia Czerwona broniła ZSRR.